Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy “polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- “ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, “Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

“…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

Polski orzeł w klatce

A mury runą, runą, runą…
Tylko kiedy i czy naprawdę…?


To już 40. rocznica  wprowadzenia stanu wojennego. Trwał 586 dni. 13. XII.1981 zamknięto granice i lotniska, redakcje i rozgłośnie, zawieszono działalność związków, organizacji i stowarzyszeń, wprowadzono godzinę milicyjną  oraz zakaz opuszczania miejsca zamieszkania, wprowadzono przepustki, nie działały telefony, internowano, aresztowano, skazano cały naród, byli zabici i ranni. Zgasła jutrzenka swobody. Polski orzeł znowu znalazł się w klatce.  Niestety, jest tam nadal. Tyle, że wtedy była sowiecka – teraz jest brukselska… .  I nie zmienią tego msze i marsze, pikiety i koncerty. Tyle już było zrywów przegranych, szans zmarnowanych, grzechów zaniechań. Dobrze się nam żyje w zniewoleniu i zakłamaniu, konformizmie i koniunkturalizmie, boimy się zmian, brakuje nam odwagi i determinacji. Bóg – Honor – Ojczyzna ciągle w odwrocie. Prawica wprawdzie wygrywa ale przegrywa Kościół więc jutrzenka łatwo może zmienić się w łunę… . A Polacy ciągle czekają, żeby Polska znów była Polska! Dlatego trzeba stale przypominać tamtą grudniową Apokalipsę. Ku przestrodze ale i ku pokrzepieniu serc. Więc zapalmy symboliczne światła wolności w oknach naszych domów w poniedziałkowy wieczór 13 grudnia o godz. 19.30, kontynuując wolnościową tradycję zapoczątkowaną przez naszego papieża świętego Jana Pawła II w Watykanie i prezydenta  USA Ronalda Reagana w Białym Domu. 

W 1981r. w budynku przy ul. Garbarskiej 5 mieściła się pierwsza siedziba delegatury „Solidarności”. Zdzisław Jasiewicz, który mieszka niedaleko tego miejsca, poszedł tam 13 grudnia rano. Opowiadał o tych wydarzeniach na antenie RDN Małopolska w audycji „Puls Regionu” po godz. 16.Tamtego dnia nie miał jednak złudzeń. Gdy doszedł na miejsce, potwierdziło się, że budynek jest zamknięty na cztery spusty, a przed nim dyżuruje jedynie żołnierz z karabinem.
14 grudnia 1981r. – w poniedziałek – Jasiewicz wziął udział w strajku, który wraz kolegami z pracy rozpoczęli w tarnowskim MPGK, gdzie wówczas pracował. Zastrajkowali w bazie samochodowej przedsiębiorstwa przy ul. Bandrowskiego. Strajk rozpoczęto wtedy w Tarnowie także w Zakładach Mechanicznych oraz na Tamelu.
 W Zakładach Azotowych strajku nie było, ale jedynie pojedynczy, bohaterski przypadek protestu – wspomina Zdzisław Jasiewicz. – Członek „Solidarności” na „Azotach”, Mieczysław Tutaj wywiesił na głównej bramie przedsiębiorstwa flagi związkowe. Za ten czyn został aresztowany i trafił do więzienia.
W tamtych latach wielu trafiło do więzień, zostało internowanych i było łamanych przez Służbę Bezpieczeństwa. Dla wielu osób były to rodzinne i zawodowe dramaty, ludzie tracili pracę, wolność.

Stan wojenny w Tarnowie

“W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 pełniejsze znaczenie wydarzeń było znane tylko bardzo nielicznemu zespołowi, który podjął decyzję o stanie wojennym. O tym, co znaczy nazwa “stan wojenny” i co się właściwie dzieje, nie wiedzieli nawet milicjanci, biorący udział w nocnym wyłapywaniu ludzi”. Rzeczywiście, w tę noc milicja i SB zaczęły w całym kraju zabierać ludzi do miejsc internowania, którymi w wielu przypadkach stały się więzienia. Znalazło się w nich kilka, a może kilkanaście tysięcy osób w Polsce. Z Regionu NSZZ “Solidarność” Małopolska zostało internowanych 349 osób, w tym prawie wszyscy członkowie Zarządu Regionu. Powracający z posiedzenia w Gdańsku Krajowej Komisji “S” tarnowianie: Wacław Sikora – przew. Regionu Małopolska i Stefan Jurczak – z-ca przew. zarz. Regionu, zostali internowani 13 grudnia . Pierwszego z nich zatrzymano w okolicach Gdańska, a drugiego w Ostródzie. Obaj trafili do obozu internowania w Iławie, gdzie przetrzymywano ich do Wigilii Bożego Narodzenia 1982 r.

Nocne wizyty

W Tarnowie do pierwszych aresztowań doszło w nocy z 12/13 grudnia. Zabierano z domów ludzi, których władza ludowa uznała za niebezpiecznych, mogących “zakłócić spokój społeczny”. Byli to:
Karol Krasnodębski – przew. Delegatury NSZZ “S” w Tarnowie i przew. Komisji Zakładów Mechanicznych “Tarnów”,
Tadeusz Kurlej – z-ca przew. Komisji Zakładów Mechanicznych “Tarnów”,
Andrzej Sikora – przew. Komisji Przeds. Zakładów Azotowych,
Zbigniew Mojek – członek NSZZ “S”
Roman Wojtoń – przew. Komisji “S” Woj. Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego,
Józef Barczyński – przew. Komisji Zakładowej “S” WPHW “Świt” w Tarnowie,
Antoni Bahr -członek Komisji Przeds. Zakł. Azotowych.
Prawdopodobnie internowano też: Ryszarda Imiołka, Tadeusza Krysę i Stefana Simajchela (dane z prywatnego spisu internowanych sporządzonego przez T. Kurleja).

W ukryciu

13 grudnia w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tarnowie ukrywali się ci, których milicja nie zastała w domu w nocy. Tam ukrywał się Wacław Mojek – członek KOR-u i Ryszard Strach – przew. Komisji Zakładowej  “Tamel”. Z kolei u znajomych ukrył się Wojciech Ziemirski – współpracownik delegatury. Na drugi dzień zrezygnowali oni jednak z ukrywania się i w poniedziałek poszli do pracy. Tam od razu zostali zatrzymani i odesłani do obozów internowania. Dołączono do nich jeszcze Mieczysława Tutaja – wiceprzew. Komisji Przeds. Zakł. Azotowych, aresztowanego po pracy, Józefa Boryczkę – członka Komisji Przeds. Zakł. Azotowych i Romana Bulandę – nauczyciela, członka Delegatury, przew. Komisji Zakł. Prac. Oświaty “S”. 16 grudnia internowano Wojciecha Ziemirskiego, który sam zgłosił się do KW MO w Tarnowie, a 18 grudnia zatrzymano Andrzeja Kaczora, członka Prez. Komisji “S” Zakładów Mięsnych, który po przesłuchaniu nie podpisał tzw. “lojalki”. Służba Bezpieczeństwa i funkcjonariusze MO przewozili zatrzymanych na przesłuchania w komendach MO przy ul. Banderowskiego i przy ul. Traugutta w Tarnowie, a następnie kierowano ich do tarnowskiego więzienia. Osoby zatrzymane nie wiedziały, o co są oskarżone, ani dlaczego je zamknięto. Wszyscy aresztowani w Tarnowie od 13 do 18 grudnia trafili do więzienia w Załężu koło Rzeszowa. Przewożeni z więzienia w Tarnowie w kierunku wschodnim sądzili, że jadą na Syberię. Do Załęża trafiła też większość członków regionu “Małopolska”.

Więzienne życie

Uwięzieni przez pierwsze dwa tygodni nie wiedzieli, za co “siedzą”. Co prawda przez więzienny radiowęzeł nadawano przemówienia W. Jaruzelskiego, ale zatrzymani nie zdawali sobie w pełni sprawy z tego, co się stało w Polsce. Przez pierwszy tydzień byli przybici widokiem krat, przygnębieni więziennymi rygorami (większość w więzieniu znalazła się po raz pierwszy) oraz gorszym traktowaniem ich przez służbę więzienną aniżeli kryminalistów. Poza tym przekonani o tym, że niczym nie zawinili, działając w legalnym związku zawodowym, mieli więc nadzieję że bardzo szybko zostaną zwolnieni. Pierwszym terminem, co do którego byli pewni, że wolność zostanie im zwrócona, były święta Bożego Narodzenia. Później mieli nadzieję, że wstrząśnięta wydarzeniami w Polsce społeczność międzynarodowa dopomoże im i będzie interweniowała w ich sprawie. Po dwóch tygodniach, kiedy zaczęły się przesłuchania, zatrzymani przestali łudzić się nadzieją na rychłe uwolnienie i powoli zaczęli oswajać się z więziennym życiem. Pod naciskiem Kościoła zaczęto też łagodzić rygory; najpierw pozwolono na spacery, łaźnię jeden raz w tygodniu, później mogli pełnić funkcję kalifaktorów (tj, więźniów, którzy roznoszą posiłki, sprzątają, itp), co dawało możliwość wzajemnego kontaktowania się. Wreszcie pozwolono uwięzionym na wychodzenie z dwu, trzech cel do świetlicy, a przed Świętami Wielkanocnymi otwarto cele. Dzięki temu mogła rozwinąć się działalność kulturalna i artystyczna; wydawano np. pismo “Krata”, drukowano plakaty, ale miało to miejsce dopiero od czerwca 1982 r.

Pierwszą osobą z Tarnowa, która wyszła z Załęża, był Antoni Bahr, którego zwolniono z powodu złego stanu zdrowia, a następnie z tej samej przyczyny w lutym 1982 r. wypuszczono Mieczysława Tutaja. Na wiosnę (kwiecień-maj 1982 r.) zaczęto zwalniać następnych. (…) Inaczej wyglądała sprawa Karola Krasnodębskiego, który w lutym 82 roku został przewieziony do szpitala więziennego w Krakowie przy ul. Montelupich (więzienie w Załężu nie posiada izby chorych), skąd zwolniono go 1 maja 82 r. do domu. Ponownie internowano go 13 maja 1982 r. przypisując mu rolę inspiratora w zorganizowaniu strajku, który odbył się 13 maja w “Ponarze”. K. Krasnodębski po raz drugi trafił do Załęża i spędził w nim kilka miesięcy. Dopiero po kontroli przeprowadzonej przez Międzynarodowy Czerwony Krzyż w sierpniu 1982 r. został skierowany do Kliniki Okulistycznej w Krakowie, a z niej powrócił do domu.

Pierwsze dni, tygodnie stanu wojennego w Tarnowie

W niedzielę, 13 grudnia 1981 r. członkowie “Solidarności” przychodzili przed Delegaturę NSZZ “Solidarność” w Tarnowie przy ul. Garbarskiej 5, patrzyli na zamknięte drzwi i odchodzili, bo w nocy SB zajęła lokal. Potem najczęściej kierowali się do tarnowskich kościołów: Katedry, XX Misjonarzy, Ojców bernardynów i Filipinów, przy klasztorze w Zbylitowskiej Górze i innych, rozmawiali i zastanawiali się, co zrobić.

13 grudnia wieczorem, w kawiarni hotelu “Tarnovia” doszło do spotkania Andrzeja Nowickiego, pierwszego przewodniczącego Delegatury, z Jerzym Kutrzubą, Andrzejem Olejnikiem i Wojciechem Ziemirskim. Nowicki zaproponował im, aby w poniedziałek (14 grudnia) udali się do Delegatury i starali się podjąć normalną pracę, ale okazało się to niemożliwe. Innych działań, mających na celu zebranie wszystkich członków Delegatury i zorganizowanie protestu przeciw stanowi wojennemu, nie podjęto. Pierwszy opór wobec nowej sytuacji spontanicznie zrodził się w Fabryce Obrabiarek Specjalizowanych “Ponar” w Tarnowie, gdzie doszło do strajku w dniach 14 -15 grudnia. Także w “Tamelu” robotnicy powiedzieli swoje “NIE” strajkując 15 grudnia, a wieczorem tego dnia zostali spacyfikowani przez ZOMO. Po próbach oporu w dwu pierwszych dniach stanu wojennego działalność “Solidarności” w Tarnowie i województwie ustała na kilka miesięcy.

Czas ten działacze wykorzystali na przekształcenie Związku, przygotowanie go do podjęcia pracy w zmienionych, bardzo trudnych warunkach. Jedną z form działania była pomoc internowanym kolegom i ich rodzinom. Np. Leonard Łącki, pracownik Fabryki Obrabiarek  „Ponar”, czynny uczestnik strajku w grudniu 1981 r. w Zakładach, po Bożym Narodzeniu zajął się zbieraniem pieniędzy, które miały być przeznaczone na pomoc dla Karola Krasnodębskiego, Tadeusza Kurleja, Stanisława Kuty i ich rodzin. Zebrał on ok. 11 tys. zł, ale nie wiedział jak je podzielić, w jaki sposób je przekazać. Udał się wtedy do rodziny Mojków, znanych w Tarnowie z działalności opozycyjnej (m.in. w KOR-ze), zakładania “Solidarności” w mieście, i od Marty i Jana Mojków dowiedział się, że organizacją pomocy zajmuje się ks. Edward Lomnicki, któremu w następnym dniu przekazał wszystkie pieniądze. W czasie spotkania w domu Mojków, Leonard Łącki wystąpił z propozycją tworzenia podziemnych komisji “Solidarności” w Tarnowie. Aby włączyć do tego przedsięwzięcia Zakłady Azotowe, Marta Mojek skontaktowała się z Elżbietą i Kazimierzem Zarańskimi (on – pracownik Zakładów Azotowych, ona – pracownica szpitala w Tarnowie), a ci uznali, że – tworzeniem nowej komisji w Zakładach można zainteresować Romana Sochę.  

Pierwsze spotkanie grupy inicjatywnej podziemnej “Solidarności” odbyło się w marcu 1982 r. w lasku w Woli Rzędzińskiej koło Tarnowa. Wzięli w nim udział Karol Kołodziej i Leonard Łącki (Ponar) i Roman Socha (Zakłady Azotowe). Ustalili oni, że głównym celem ich działania będzie dotarcie do innych zakładów pracy w Tarnowie i tworzenie w nich podziemnych struktur “Solidarności” oraz wydawanie pisma. Pracę tę prowadzili dość intensywnie, czego dowodem było utworzenie pisma “Wolni i Solidarni” wydawanego przez Kazimierza Gacka, Leonarda Łąckiego i Jana Sumarę. W maju powstała Tymczasowa Tarnowska Komisja Koordynacyjną “Solidarności”, jej członkowie postanowili, że 13 maja zostanie przeprowadzony strajk w tarnowskich zakładach pracy.

Internowanie

Oto jak internowanie, odwiedziny w więzieniu przez arcybiskupa tarnowskiego Jerzego Ablewicza wspomina Karol Krasnodębski – w 1981 roku przewodniczący tarnowskiej Solidarności:
– Krótko, bo zaledwie piętnaście miesięcy, trwał okres legalnej działalności NSZZ “Solidarność”, okres budowania nadziei na lepsze jutro. Niespodziewanie, w nocy z soboty na niedzielę, z 12 na 13 grudnia 1981 roku, komunistyczne władze wprowadziły w Polsce stan wojenny. Brutalnie aresztowano i uwięziono kilka tysięcy działaczy “Solidarności”, w tym kilkudziesięciu z Tarnowa. Przyszli i po mnie. Po nocy spędzonej w tarnowskim więzieniu, rano, w niedzielę, skutych kajdankami, przewieziono nas do więzienia w Załężu koło Rzeszowa. Cele trzy na pięć metrów, trzy piętrowe łóżka, sześć osób. W rogu kran z zimną wodą i żeliwna, podejrzanej barwy, goła, bez deski, o ostrych krawędziach muszla klozetowa. W drzwiach bez klamki, obitych stalową blachą – judasz. Pod sufitem na ścianie – kołchoźnik, czyli niedający się wyłączyć i regulować głośnik więziennego radiowęzła. W podłużnym, wąskim oknie – gruba krata, a od zewnątrz nałożony na okno kosz z siatki metalowej. Pościel – dwa prześcieradła i dwa koce, przeważnie stare i brudne. Ręcznik lniany i ściereczka, prawie brązowe od niedających się wyprać podejrzanych plam. I jeszcze mały Jasiek, wypchany ścinkami gąbki. Nędzne światło włączał klawisz z korytarza. Po wieczornym apelu jest gaszone. Aha, jeszcze upokarzająca “kostka”, czyli wystawianie wieczorem na korytarz butów i ubrania ułożonego w kostkę na taborecie. W nocy więzień musiał być tylko w samej bieliźnie.

Wszystko to razem – cała sceneria związana z aresztowaniem, transportowaniem, kordony i szpalery uzbrojonych milicjantów i zomowców, groźne wilczury na krótkich smyczach, kajdanki, warunki w celi, wstrętne jedzenie, kompletna izolacja, płynąca z głośnika propaganda – wywoływało nastrój przygnębienia i opuszczenia, a niekiedy rozdrażnienia. Nie wiedzieliśmy, jak długo to może trwać. Co z naszymi rodzinami? W pesymistycznych przewidywaniach zakładaliśmy, że na święta Bożego Narodzenia to już na pewno wyjdziemy. No, bo jakże to tak – Polak Polaka nie może więzić właściwie za nic w takie święta. Kościół, Ojciec Święty, ba, cały naród nie dopuści do tego, ujmie się za nami. Byliśmy bardzo naiwni. Dopiero w drugi dzień świąt miałem pierwsze, krótkie i kontrolowane widzenie z żoną. Chyba wzruszenie i brak rozeznania, jakie utrudnienia w życiu społecznym wywołał stan wojenny, były powodem, że nie wszystko jasno docierało do mnie, o czym półsłówkami mówiła żona. Dopiero potem, w celi, każde zasłyszane zdanie długo analizowaliśmy.

Najważniejsze, że wszyscy są zdrowi, upomina się o nas Ojciec Święty, Kościół, Zachód. Były strajki protestacyjne, w moich Zakładach Mechanicznych również. Mieliśmy “pod celą” prawdziwy opłatek i coś możliwego do zjedzenia. Szybko jednak wróciła przygnębiająca codzienność. Na krótko – do 1 stycznia. W tym dniu, zwykle panująca na korytarzu cisza, zakłócona została narastającym gwarem coraz liczniej szych głosów i trzaskiem zamków otwieranych cel. Wreszcie i w naszej celi zazgrzytały rygle, drzwi otworzyły się nagle i klawisz krzyknął: – Wychodzić! Księża z Tarnowa przyjechali! Boże drogi! Wszyscy wybiegają na korytarz. Zostaję w otwartej już celi, bo ciężko chory Jurek W. potrzebuje akurat mojej pomocy. Słyszę znajomy głos dobiegający z korytarza: – Gdzie Krasnodębski? Gdzie Krasnodębski? Toż to przecież sam ksiądz biskup Jerzy Ablewicz! Wchodzi do celi. Ściskamy się. Pochyla się nad leżącym kolegą. Głos uwiązł w gardle. Tylko te niepokorne łzy na twarzy Jurka i mojej. Co za szczęście! Po chwili chaotycznej rozmowy wychodzimy na korytarz. Ksiądz Biskup wita się ze wszystkimi. Twarze rozpromienione, a oczy co chwilę trzeba wycierać. Rozmowy, rozmowy. Księża sprytnie utykają grypsy. Kraty na obu końcach korytarza zamknięte. Liczni strażnicy i zomowcy po drugiej stronie. My, w środku – zamknięci razem /. Księdzem Biskupem i towarzyszącymi Mu księżmi. Wielu kolegów prosi o spowiedź. Zaczęła się Msza Święta… Nigdy już potem nie przeżywałem tak namacalnie Bożej Opatrzności, jak właśnie podczas tej pierwszej Mszy Świętej za kratami, a przecież miało ich być jeszcze tak wiele i nie tylko w Załężu… I pod koniec, tak prawdziwie wyrywające się z głębi skruszonego serca: “Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie…”. Ale przyszedł. Za sprawą naszych kochanych kapelanów i Biskupa. “Bogu niech będą dzięki”. Po skończonej Mszy Świętej otrzymaliśmy prezenty – paczki żywnościowe, różańce, medaliki, Pismo Święte. Krótkie pożegnanie, bo czas ucieka. Na następnych piętrach bloku więziennego czekają inni internowani. A my, uszczęśliwieni, wracamy do cel. Przenikliwy trzask zasuwanych rygli nie robi już na nas takiego wrażenia. Rozmowom radosnym nie ma końca. Nastrój wspaniały. “Siedzenie” niestraszne. Nawet śpiewać się chce.(…)



(źródło: “Tarnowska Solidarność w podziemiu” – Rafał Bednarczyk, Tarnów, 1994 Wspomnienia Karola Kransodębskiego zamieszczone w książce “Świadek wierny” Biblos)

Opracował Ryszard Zaprzałka

Zobacz również:

Rok Bemowski

czyli jak słynny Tarnowianin nie mógł spocząć na cmentarzu, bo przed śmiercią przeszedł na islam.   Ku zdumieniu i zaskoczeniu wielu, to właśnie Rada Krajowa Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT ustanowiła, z okazji przypadającej w bieżącym

Czytaj więcej....

Urodzinowy miszmasz

To już 694 lat liczy sobie nasz Tarnów, powołany do administracyjnego bytu 7 marca 1330 roku dekretem króla Władysława Łokietka. Z tej okazji magistraccy zawiadowcy kulturalni zaplanowali dwudniowy 7 i 8 marzec blok imprez, będących

Czytaj więcej....
Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Najnowsze spektakle:

PREMIERA
8 marca 2023, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma “Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl