Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Każdemu z Was
oraz Waszym bliskim

wszelakości dobrej a Bożej
życzy Tarnowski Kurier Kulturalny
razem z Teatrem Nie Teraz
w czas WIELKIEJ NOCY
Anno Domini 2024

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy “polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- “ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, “Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

“…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

Jak teatrem pokonać piekło?

Czy to boli leżeć w sercu Polski

jak pod łąką skoszoną na lato

czy to boli ostatnim skinieniem

błogosławić oprawcom i katom

Anna Kamieńska „Przy grobie Księdza Jerzego Popiełuszki”.

 

„Staliśmy się bowiem widowiskiem światu, aniołom i ludziom, (…) Błogosławimy, gdy nam złorzeczą, znosimy, gdy nas prześladują; dobrym słowem odpowiadamy, gdy nas spotwarzają. Staliśmy się jakby śmieciem tego świata i odrazą dla wszystkich aż do tej chwili… Nie mogłem oprzeć się pokusie przywołanie tego fragmentu Pierwszego Listu do Koryntian” (4,9-13), wciąż aktualnego i doskonale wkomponowującego się w przekaz spektaklu Teatru Nie TerazPokonać piekło” w reżyserii Tomasza A. Żaka. Patronuje on też tej recenzji z przedpremierowego pokazu „widowiska”, w którym miałem przywilej uczestniczyć w dniu 6 września 2022 roku w Ośrodku Praktyk Artystycznych „Dom Ludowy” w Maszkienicach.

 

Oglądając spektakl często zapominamy o jego wieloaspektowości, o tym, że angażuje on wszystkie zmysły i rozbudza wyobraźnię. Nie uświadamiamy sobie, że jesteśmy w teatrze, w lustrze świata, albo też – w jego krzywym zwierciadle. Od wczesnych początków chrześcijaństwo posługuje się metaforą „świata jako spektaklu (…) Obraz upadłych aniołów, czy grzesznika to spektakl (…) Przede wszystkim jednak powraca obraz męczeństwa i prześladowania chrześcijan jako widowiska (…) Widownia ma partycypować – tę myśl rozwijają Ojcowie Kościoła. Widowisko (…) wymaga komunii, uczestnictwa, nie tylko biernej percepcji” – stwierdza Irena Sławińska. Spektakl „Pokonać Piekło” dziwnie znajomo koresponduję z koncepcją Ojców Kościoła. I oczywiście z kodem kulturowo – ideowym inscenizatora spektaklu, Tomasza A. Żaka. Barierą do wspomnianego wyżej uczestnictwa może się okazać z kolei kod ideologiczny odbiorcy. Bo wchodząc do teatru nikt nie zostawia swojej duszy w szatni. Wchodzi z tym Bożym „instrumentem”, który może być wewnętrzne nastrojony lub rozstrojony. Nie chcę rozbudowywać tej analogii, bo w jakimś sensie można ją ostatecznie zripostować Mickiewiczowską ekskuzą: „Taki wieszcz, jaki słuchacz”. Nie sugeruję też tym stwierdzeniem pytania o IQ widza, a przeciwnie: o „rzeczy zakryte przed mądrymi i roztropnymi”, które „objawione” mogą być każdemu, również „prostaczkom” ( vide Mt 11,25).

 

Przykładowo, jakie odczucia wzbudzi w duszy uczestnika spektaklu widok mrocznej „nagiej sceny”? Czy stukanie, które usłyszy, będzie jakimś znakiem, czy muzyka, przejmująca jak wycie wilka i zarazem łagodna jak anielskie pienia nastroi widza na misteryjny diapazon? Czy zaczynające wszystko pytanie św. Andrzeja Boboli: „Jak długo można na księdza czekać”?, odbierze jako zdawkowe, czy też nada mu inną funkcję niż fatyczna? I czy odpowiedź błogosławionego księdza Jerzego: „Trudno było się wyrwać”, to jakaś ironia, sarkazm, ukryta aluzja, groteskowa wypowiedź, łącząca w sobie tragizm i komizm? A kamyki grzechów…? Czy może to worek kamieni przywiązany sznurem do rąk i nóg i przewleczony przez szyję? To tylko pierwsze minuty. Tak więc pozorna prostota, niezbyt wysublimowany teologicznie dialog i uboga scenografia okazują się być sztafażem, stylizacją dokonaną – jak widać – z reżyserską premedytacją.

 

To formacja duchowa człowieka określa go też jako widza. Intelekt zdekonstruowany ideologicznie pozostanie głuchy i ślepy na czytelne aluzje. Serce i wyobraźnię zasłonią mu kalki znaczeniowe, pejoratywne epitety typu: klerykalizm, ciemnogród, faszyzm itp. Nie mówiąc już o „komunii”…

Podobnie gra aktorska: mało ekspresyjna, pozbawiona mimicznych „konwulsji”, heroicznych gestów. To ogołocenie się z „aktorstwa”, zachowanie dystansu, subtelność gestów, wygląda na liturgiczną finezję, na sprawowanie obrzędu.

 

Oto święty Andrzej Bobola – kapłan katolicki, jezuita, „duszochwat” i – jak niektórzy mówią – autor tekstu ślubów lwowskich króla Jana Kazimierza. Tę postać kreuje Andrzej Król. W jego aktorstwie daje się odczuć jakąś wewnętrzną moc. Spod maski jowialności wyziera sangwiniczna porywczość. Jego rola daje interesującą próbkę polskiej mentalności szlacheckiej, udatnie odzianej w habit zakonnika. Patriotyzm jest jakby owinięty szkaplerzem pobożności maryjnej, gdy zaczyna intonować Akatyst ku czci Bogurodzicy. Płynność, dynamika w wypowiadaniu kwestii. Świetna dykcja, niezachwiana aktorska pewność gestu. Wydaje się, że bardziej niż na historycznej postaci Boboli, aktor skupia się na obrazie jego „Ducha”.

 

Może być i tak, że Tomasz A. Żak nawiązując aluzyjnie – w gęstej i mrocznej atmosferze – do „obrządku Dziadów”, widzi św. Andrzeja Bobolę w roli „guślarza” i gospodarza , który „przywołuje”, zaprasza błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę do siebie. Duch księdza Jerzego prosi o coś do picia, jakby odpowiadał na zaproszenie: „Wstępujcie w święty przybytek /Jest jałmużna Są pacierze / I jedzenie i napitek”. Oczywiście to „Dziady” odczytane à rebours, od „tamtej strony” Kościoła Triumfującego. A św. Andrzej Bobola to cicerone błogosławionego księdza Jerzego po kręgach piekła. Patronuje jego męczeństwu stojąc przy pręgierzu.

A jakże odmienny w swej charakterystyce jest błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, w którego postać wcielił się Maciej Małysa. Świetnie prezentujący się w czarnej sutannie, która dodatkowo wydłuża jego smukłą sylwetkę. Jakby mistyczną, jak z obrazu El Greca. Męski trencz, prochowiec, dodaje duchownemu elegancji. Właściwie nie musi ogrywać postaci, wystarczy ściągnąć płaszcz i przewiesić na przedramieniu, by gest zmienił się w homilię. To jest właśnie tajemnica sceny. Wzruszająca interpretacja tekstów modlitw i kazań księdza Jerzego: „Wszechmocny Boże, Ojców naszych Panie!” Fragment z „Psalmów przyszłości” Zygmunta Krasińskiego z mocnym akcentem na: „Czekać przybycia dzikich, nagłych gości”, brzmią jak przepowiednia. Ewidentnie jest to kreacja odtwarzająca sylwetkę i portret psychiczny Błogosławionego i to z pewną nawet subtelną nadwyżką. Ale jak zagrać po męczeńskiej, heroicznej śmierci postać bohatera, którego matka mówi o sobie: „Ja jestem ból do samego nieba”?

 

Przechodząc do „języka teatru”, kulturowego szyfru, w którym reżyser komunikuje się z widzem, należałoby stwierdzić, że niejednokrotnie domaga się – zwłaszcza od recenzenta – żmudnej kryptoanalizy. Czułem intuicyjnie, że nie uda mi się zinterpretować tego spektaklu bez założenia, że za jego „kulisami” istnieje drugi teatr, niewidzialny, uobecniany mentalnie w wyobraźni widza.

Spójrzmy dokładniej na scenę: Ascetyczna, klasztorna cela, która zdaje się być salą tortur. Nierealny, mroczny, oniryczny duchowy Rzym, Watykan… w jakimś nie tu… i nie teraz… Klasyczną jedność czasu, miejsca i akcji znosi wyższa jedność: Kościoła  jako komunii świętych, „świętych obcowania” (łac. communio sanctorum). Polska na planie krzyża: Horyzontalna linii czasu i przestrzeni, którą symbolizuje pozioma belka krzyża (patibulum). Zapoczątkowuje ją Chrzest Polski i biegnie ku nieznanej nam przyszłość. A „nie teraz” to duchowa pielgrzymka Narodu – linia wertykalna, belka pionowa (stipes) wbita w scenę, łącząca sprawy boskie, niebieskie z ziemskimi i podziemnymi.

 

Te skojarzenia przywołuje fenomenalna w swojej prostocie scenografia, która otwiera drzwi na wielorakie pola semantyczne: religijne, patriotyczne, polityczne. Drewniany pręgierz, zwany piłatem; odsyła nas do „kolumny biczowania”, symbolu infamii, kaźni, poniżenia i zniewolenia. Oczywiście – również do obrazu z filmu „Pasja” Mela Gibsona. Zarówno do axis mundi, miejsca – gdzie zatrzymuje się czas, i do Drzewa Życia, i do Krzyża. A w kodzie literackim do hasła: „Polska Chrystusem narodów”, tej proroczej, wieszczej intuicji, którą słudzy szatana chcą dzisiaj ośmieszyć również na deskach teatrów. A w tym spektaklu ta scenografia odsyła nas przede wszystkim – i to w sensie religijnym – do męczeństwa, jako daru z siebie. Męczeństwo świętego Andrzeja i błogosławionego Jerzego to współcierpienie z ukrzyżowanym Jezusem Chrystusem. Wstąpienie do piekła na ziemi, by piekło pokonać i zmartwychwstać. „Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka, uczynił go obrazem swej własnej wieczności” (M dr 2, 23). To wybraństwo było zastępczym cierpieniem za Naród. Mogli wybrać życie, wybrali męczeństwo za Prawdę i Ojczyznę, wpisując się w korowód polskiej martyrologii, by pokonać piekło.

 

Czy jest to z mojej strony nadinterpretacja? Brak werbalnych odniesień do mesjanizmu paradoksalnie staje się w spektaklu wyższą formą jego obecności w niemym „piłacie”, kolumnie męczeństwa. Milczący rekwizyt z żelaznymi kunami, obręczami , to świadek martyrologii Polskiego Narodu. To on (gr. martys) przy pierwszym spojrzeniu na scenę przeniósł mnie do niewidzialnego, metafizycznego teatru, do celi księdza Piotra z III części „Dziadów”.

Ten efekt rozdwojenia rzeczywistości scenicznej krytyk teatralny tłumaczyłby świadomym lub intuicyjnym wykorzystaniem przez reżysera przemyśleń Jerzego Grotowskiego czy Petera Brooka, streszczających się w hasłach: „teatr ubogi” i „naga scena”. Minimalizm, odrzucenie wszystkiego, co zbędne, by stworzyć strukturę otwartą i dać odbiorcy pole do interpretacji. Zainicjować w widzu proces współtworzenia. Przypadkowe podobieństwa do scenografii „Księcia niezłomnego”, reżyserowanego przez Grotowskiego, wynikają z koncepcji „ogołocenia” sceny. „Naga scena” pozostanie nagą niezależnie od granego spektaklu. O wiele ważniejsze jest pytanie, do czego, do jakiego meta-teatru odsyła widza stworzona struktura otwarta. I tutaj spektakl Teatru Nie Teraz, o tak irytującym tytule – „Pokonać piekło”, stwarza okazję (nomen omen) do spektakularnego agonu. Jest bowiem laboratoryjnym przykładem do skonfrontowania ze sobą dwóch teatralnych meta-światów, które spektakl może przywołać do życia i do których musi się odwołać. Do świata duchowego, do Transcendencji.

 

Nie można mieć „dialektycznego stosunku do sacrum”. Ewentualnie, by nie mieć wątpliwości, warto zapytać o jakim rodzaju sacrum mówimy. Albo teatr służy Bogu albo mamonie (aram. ma`mon – zysk, bogactwo), czyli demonowi. Ten wybór ma zasadnicze znaczenie dla sztuki. Albo tworzymy teatr prawdziwy, albo produkt teatro-podobny, parodiujący, przedrzeźniający i fałszujący oryginał. Błyszczący odbitym światłem. Powołany do istnienia tylko przez negację. „Ogołocenie” może być diabolicznym kontemplowaniem „pustki” i nie mieć nic wspólnego z kenozą na wzór Chrystusa. „Mistyka” Grotowskiego ma swe źródło w gnozie, czyli w herezjach. Hinduizm, joga to egzotyczne dodatki. To ćwiczenia demonicznej proweniencji poszerzające egotyzm. Całkowite zaprzeczenie duchowości ignacjańskiej. A tutaj, w spektaklu T. A. Żaka, staje temu naprzeciw fragment modlitwy Boboli wyjęty wprost z „Ćwiczeń duchowych” św. Ignacego Loyoli i potwierdza, że żadna joga, czy inne „mistyczne” wygibasy nie są w stanie nikogo zbawić, a tym bardziej pokonać piekło.

 

Ludzie – zwłaszcza ludzie teatru – jakby zapomnieli, że szatan jest duchem; brzydzi go ciało, a zachwyca „duchowość”. Zwłaszcza „laicki rytuał”, czy „laicka religia”, bo „laicki” to eufemizm przymiotnika „diabelski”. Pisze prof. Zbigniew Majchrowski: „celem Grotowskiego nie była reforma teatru, lecz przemiana człowieka. Podobnie jak Mickiewicz, Grotowski szukał w sztuce teatru nowej antropologii, by ostatecznie porzucić sztukę”. Typowa zamiana teologii na antropologię. Antropologia staje się teologią człowieka, a teologia antropologią Boga. Profesor apoteozuje Grotowskiego, a z Mickiewicza robi Oskara Kolberga, by jego katolicyzm obrócić w pogańską „misteryjność”. Co do Grotowskiego, całkowita zgoda. Jego celem była przemiana człowieka, stworzenie nowego służącego demonom. Innymi metodami uprawiali tą samą sztukę Lenin, Stalin, i reżyser pogańskich inscenizacji, Hitler.

 

Kto nie czuje ortodoksji w teatrze zawsze wpadnie w obsceniczną herezję wmawiając widzom, że via negativa – drogą zaprzeczenia powiedzie ich ku zbawieniu. Najlepszą drogą do spotkania z Bogiem jest, jak twierdzą, nawet nie profanacja a bluźnierstwo. Nihil novi sub sole. Już Jan Chryzostom ostrzegał: „Mój synu, wolnym nie wypada chodzić do teatru – te widowiska są dobre dla niewolników, gdzie występują obnażone kobiety i gdzie się prowadzi bezwstydne rozmowy. Wiedz, że gdyby tam nic się nie słyszało i nie widziało nic nieprzyzwoitego, można by tam pójść”. Ortodoksja jest zbawienna, bo chroni reżysera przed teatralnym hochsztaplerstwem w rodzaju „Apocalypsis cum figuris” Teatru Laboratorium Grotowskiego. Cały ten „chwyt teatralny” polega na parodii i profanacji, Wszystko jest wtórne jak w „czarnej mszy”. Nagroda od szatana za profanacje i bluźnierstwa to światowa sława. To tylko przykład, bo przecież wielu doktorów Faustusów powiedzieć by mogło: „my wszyscy z niego”.

 

To co zostało napisane powyżej tylko pozornie odbiega od tematu recenzji. Świat wielkiej i małej polityka, to właśnie taki fałszywy spektakl. Męczeńska śmierć św. Andrzeja Boboli nie była przypadkowa. Uwikłany w tą męczeńską śmierć jest tak protestantyzm, jak i prawosławie, a w tle wielka polityka. Śmierć błogosławionego księdza Jerzego do tej pary jest niewyjaśniona. Urzędnicy Piekieł znają się na sprawach duchowych jak nikt z ludzi. To mistrzowie teologii. Na fali teatralnej duchowości niejedno przedstawienie popłynęło w stronę piekła.

 

W spektaklu „Pokonać piekło” padają słowa: „Kielich ofiarny” i „Golgota”. To wszystko co można przeciwstawić Piekłu oprócz pokory i skruchy. Modny dyskurs, dzielenie włosa na czworo, dwuznaczności – to dialektyka diabła. Pierwsi chrześcijanie dobrze wiedzieli, że w pogańskich świątyniach nie mieszkają jakieś kamienne, złote, czy miedziane posągi bogów, ale że tam zamieszkują prawdziwe demony. Dziś niektóre teatry stały się świątyniami demonów: Na scenach odprawia się „czarne msze”, a w przybudówkach trenuje się adeptów sztuk walki z Kościołem Katolickim, jedynym prawdziwym wrogiem szatana. Tak powrót do pogaństwa nazywając powrotem do źródeł.

 

Teatr Nie Teraz w spektaklu „Pokonać piekło” na przykładzie św. ojca Andrzeja Boboli i błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszkę przedstawił archetypiczną sytuację egzystencjalną człowieka i dramatu, która jest ukazana w scenie Chrystusa przed Piłatem (przytoczę tutaj R. Schneidera: „Prawda i jej wyznawcy muszą ponieść ofiarę, muszą przyjąć krzyż i śmierć”). Szczerze polecając spektakl, mogę stwierdzić, że taki Teatr, i taka Sztuka, i taka Muzyka mogą być szkołą „sztuk walki” z Piekłem.

 

Jan Maniak

Zdjęcia: IPN  0/Białystok i Aleksandra Żak /TNT/

 

Teatr Nie Teraz, „Pokonać piekło”. Scenariusz, scenografia i reżyseria: TOMASZ ANTONI ŻAK; Aktorzy: ANDRZEJ KRÓL jako Ojciec Andrzej Bobola i MACIEJ MAŁYSA jako ks. Jerzy Popiełuszko; Muzyka: JÓZEF KANIOWSKI; Konsultacje plastyczne: JERZY DUDA; Technika: RYSZARD ZAPRZAŁKA. Pokazy premierowe: 11 września 2022 w Suchowoli i 16 września 2022 w Strachocinie.

Zobacz również:

Kobieta za wszelka cenę

czyli Jestem baba   W ubiegły piątek, 8 marca o godzinie 18 w Spichlerzu z Wilkowa w Muzeum Wsi Radomskiej miała miejsce najnowsza premiera Teatru Nie Teraz pod tytułem „Kobieta za wszelką cenę”, czyli 4

Czytaj więcej....
Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Najnowsze spektakle:

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma “Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl