
Czyli co nam zostało a tych lat…
Tak pieszczotliwie nazywali swoje tramwaje Tarnowianie. Tramwaje kursowały po mieście przez 31 lat – od 1911 do 1942 roku. Miały czerwony kolor z błękitno-złotym herbem miasta. Stale kursowało 6 wozów, co 6 minut od godz. 6 rano do 10 wieczorem. Dwa wozy tramwajowe pozostawały w zapasie na zajezdni. Dorośli płacili za przejazd 20 gr., młodzież 10 gr. Na trasie, poza przystankami były też tzw. mijanki, aby mogły minąć się tramwaje, jadące w przeciwnych kierunkach. W ubiegłym roku świętowaliśmy 110-tą rocznicę otwarcia systemu tramwajowego w Tarnowie, w tym 80-tą ostatecznej likwidacji tarnowskiego tramwaju, dumy ówczesnych mieszkańców miasta pod Górą św. Marcina. Warto przypomnieć, że Tarnów był jednym z trzech galicyjskich miast, po Krakowie i Lwowie, który mógł poszczycić się własnym tramwajem elektrycznym. Do dzisiaj zachowało się sporo zdjęć i widokówek z tamtego okresu, na których można zobaczyć, jak wyglądało to „cudo” – powód dumy ówczesnych mieszkańców Tarnowa. Sporo z nich posiada w swojej znany tarnowski kolekcjoner i mecenas kultury Marek Tomaszewski.

Oficjalna uroczystość uruchomienia ruchu tramwajowego odbyła się 25 września 1911 r. Tego to dnia, po uroczystym przejeździe Rady Miejskiej i zaproszonych dostojnych gości z remizy na placu Kapłanówka do dworca kolejowego, od godz. 17.00 oddano wozy tramwajowe do użytku publicznego. W czasie przejazdu tramwaju obie strony toru zalegały tłumy tarnowian. Wozy były przystrojone zielenią, kwiatami i wstęgami. Mimo że ostatni tramwaj przejechał ulicami Tarnowa w 1942 roku, nostalgia za tym środkiem transportu nadal budzi emocje.

W czasach międzywojennego kryzysu tramwaj szybko stał się problemem zwłaszcza po zredukowaniu liczby kursujących wagonów. Już w kwietniu 1932 roku tygodnik Praca na głównej stronie wydania pytał “Poco ten tramwaj?”. – Obywatel tarnowski chcąc dostać się tramwajem z jednego końca miasta na drugi koniec, musi na końcowym przystanku czekać 8 min. na odjechanie wozu a potem jazda trwa 14 min. Tą samą przestrzeń wojskowym krokiem można odbyć w tym samym czasie, co ją tramwaj odbywa.
Z upływem lat mieszkańcy miasta coraz rzadziej wybierali ten środek lokomacji. Powodem były wysokie ceny biletów. Dorośli płacili za przejazd 20 gr., młodzież 10 gr. W związku z tym od połowy lat 30-tych liczba pasażerów spadła o połowę w porównaniu z latami 20-tymi.
Ostatnie zarządzenie to jest zniesienie jednego wozu jest mocno głupie. Dwa wozy na końcowych przystankach stale stoją, a dwa są w ruchu i to jak na Tarnów jest trochę za mało. Z tego tytułu musi pasażer czekać na wóz 12 minut, dlatego też nikt tramwajem teraz nie jeździ. Zamiast poszukać racjonalnej oszczędności, to tę oszczędność przeprowadza się na likwidowanie jednego wozu – kontynuował temat tramwajów tygodnik Praca z 5 lutego 1933 roku.

W wielu miejscach ówczesnej prasy przeczytać można pełne żalu słowa o ostatecznej likwidacji tarnowskich tramwajów przez okupacyjne władze niemieckie. Niemiecki okupant zrobił raczej to, co stać się musiało i co zapowiadała prasa już niecałe 10 lat wcześniej. W wiadomościach tarnowskich z 16 września 1933 roku znajdujemy potwierdzenie problemów tarnowskich tramwajów o których na początku roku donosił tygodnik Praca.
“Dochody z tramwaju ostatniemi laty bardzo się zmniejszyły, przez co przedsiębiorstwo tramwajowe stało się deficytowe. Pomimo obniżenia cen biletów przez wprowadzenie t.zw. bloczków, ruch wcale się nie zwiększył. Dochód z tramwaju wynosi przeciętnie 6 tysięcy złotych miesięcznie, t.j. prawie tyle ile potrzeba na zapłacenie służby tramwajowej w sile 30 ludzi” – czytamy w artykule z września 1933 roku.

W Roczniku statystycznym miasta Tarnowa za rok 1937 w rubryce dotyczącej danych eksploatacyjnych tarnowskiej sieci tramwajowej znajdujemy potwierdzenie większości informacji, które przewijają się w internecie. Długość eksploatacyjna linii wynosiła 2,58 km, miasto posiadało 8 wozów silnikowych z czego 5 pozostawało w ruchu. W ciągu roku przewieziono 641602 pasażerów, a firma osiągnęła przychód ze sprzedaży kart i biletów w wysokości 103 346 zł i 93 groszy co oznaczało niewielki wzrost do poziomu nieco ponad 8600 zł miesięcznie.
Stanowiło to też wzrost do roku z poziomu 95 972,62 zł w 1936 roku. To i tak nic w porównaniu do czasu sprzed kryzysu lat 30-tych. W 1929 roku komunikacja tramwajowa w Tarnowie przewiozła 1,2 mln pasażerów! Na koniec marca 1938 roku firma tramwajowa zadłużona była na 116 715 zł w tym na 39 555 zł w elektrowni miejskiej.

Tak właściwie tarnowskie tramwaje zostały zlikwidowane wcześniej, niż w czasie wojny. W wydaniu miesięcznika “Robotnik Katolicki” z 15 grudnia 1938 roku czytamy:
Zarząd miasta powziął decyzję zlikwidowania tramwajów, a zaprowadzenia komunikacji autobusowej. Uzasadnia ten krok tym, że tramwaj funkcjonował dotychczas deficytowo a ponad to zamierzona przebudowa ul. Krakowskiej pociągnie za sobą przebudowę toru tramwajowego, połączoną z kosztami w wysokości 130 tysięcy zł., a więc włożenie kapitału w przedsiębiorstwo, które się nie rentuje.
Ostatecznie, linię tramwajową zlikwidowali w czasie okupacji Niemcy. Jako powód podano, że trakcja przeszkadza w ruchach wojsk na wschód i musi zostać rozebrana. Kursowanie tramwajów wstrzymano 21 lipca 1942 roku. Osiem wagonów typu Sanok SW1 zostało przekazanych do okupowanego Lwowa, gdzie dołączyły do tamtejszego taboru.
Tym samym zakończyła się trwająca od 1911 roku ponad 30-letnia era tarnowskiego tramwaju – powodu dumy ówczesnych mieszkańców miasta pod Górą św. Marcina.
Warto także wspomnieć, że Sanok SW1 jeździły po Lwowie aż do lat 70-tych XX wieku. Do dziś w zbiorach komunikacji publicznej wciąż w tej samej zajezdni stoi jeden z zabytkowych wagonów Sanok SW1 wciąż nadający się do użytku. Lwowski egzemplarz o oznaczeniu 093, który wciąż da się użytkować w pierwotnych celach pochodzi właśnie z transportu z Tarnowa.

Po wojnie były próby reaktywacji tarnowskiego tramwaju, ale ostatecznie pomysł ten nie doczekał się realizacji.
Podczas przeprowadzonej kilka lat temu, gruntownej modernizacji – remontu nawierzchni ulicy Krakowskiej w kostce umieszczono szyny tramwajowe, nawiązujące do tych, które istniały w tym miejscu przed laty. Zaś na ulicy Wałowej powstał symboliczny przystanek tramwajowy, a na pl. Sobieskiego stanęła replika tramwaju. Mieści się w niej lubiana kawiarnia, przy której wiele osób i turystów chętni robi sobie zdjęcia.
Korzystałem m.in. z tekstów red. Pawła Chwała (tarnów.naszemiasto.pl)
oraz ze zdjęć z kolekcja Marka Tomaszewskiego.
Zebrał i opracował – Ryszard Zaprzałka

















