
czyli
MIASTO POZNAJE SIĘ PO OPERZE.
Znakomity festiwal muzyczny OPERA RARA trwa od pierwszej niedzieli lutego w Krakowie. Rozpoczął się intymnie – ale brawurowo – od koncertu Iana Bostridge’a i Piotra Anderszewskiego w Filharmonii Krakowskiej. Wybitny angielski tenor i specjalista w dziedzinie wokalistyki niemieckiej pieśni wystąpił w Krakowie nie pierwszy raz – zawsze jest jednak przez krakowską publiczność witany i doceniany. Nie inaczej było i tym razem. Artyści wykonali cykl pieśni Roberta Schumanna, obok którego zabrzmiały fortepianowe Bagatele Béli Bartóka.

Cóż to był za koncert! Zarówno Ian Bostridge jak i Piotr Anderszewski to artyści, których nie trzeba przedstawiać – każdy z nich od lat wytycza nowe ścieżki w interpretacji muzyki klasycznej. To był wieczór pełen kunsztu, subtelności i wzruszenia. Głos Bostridge’a, jak zawsze nasycony liryzmem i niezwykłą wrażliwością, prowadził narrację z mistrzowską precyzją. Każde słowo, każdy niuans tekstu był przez niego przeżywany i przekazywany publiczności z niebywałą szczerością a Piotr Anderszewski, towarzyszył Bostridge’owi z kunsztem i empatią. To nie był tylko akompaniament, ale prawdziwy równorzędny dialog.

To wydarzenie, które trudno będzie zapomnieć. Pokazał on, że w muzyce klasycznej wciąż można odnaleźć świeżość i prawdę, a spotkanie dwóch wielkich osobowości scenicznych potrafi poruszyć do głębi. To była uczta dla duszy — delikatna, głęboka i niezapomniana.

Aż żal, że podczas tego koncertu nie było kompletu na widowni. Przecież to inauguracja ważnego festiwalu, pierwsze w Polsce estradowe spotkanie dwóch wybitnych artystów. Trudno mi osądzić, co zawiodło – publiczność czy promocja, ale było to po prostu przykre. – komentował całą sytuację Oskar Łapeta na swoim blogu KLASYCZNA PŁYTOTEKA.
Dużo lepiej z frekwencją było podczas kolejnego koncertu festiwalowego, który odbył się 8 lutego w ICE. To unikalne – jak i cały festiwal OPERA RARA – wydarzenie muzyczne przeniosło słuchaczy w świat XVIII-wiecznej opery. Tego wieczoru licznie – na szczęście – zgromadzona publiczność miała okazję usłyszeć koncertowe wykonanie opery MITRIDATE, RE DI PONTO Wolfganga Amadeusza Mozarta. Nad całością wykonania czuwał wybitny francuski kontratenor i dyrygent Philippe Jaroussky, prowadząc orkiestrę Capelli Cracoviensis. Był to zresztą jego debiut w roli dyrygenta.

Uwertura już od pierwszych taktów zdradzała, że będzie to interpretacja pełna dramatyzmu, ale i subtelności. Capella Cracoviensis, zagrała z niezwykłą precyzją i elegancją, wydobywając z partytury Mozarta całą paletę emocji. Przecież MITDRIDATE to pierwsza wielka opera Mozarta, którą kompozytor napisał mając zaledwie 14 lat. Kompozycja, będąca owocem jego podróży do Włoch, zdumiewa bogactwem muzycznej wyobraźni młodziutkiego twórcy, który w tym wieku wyprzedził pod względem emocjonalnej głębi i różnorodności inwencji większość twórców włoskiej opery lat 1770. Partie solowe zaśpiewał znakomity międzynarodowy zestaw solistów z Zachary Wilderem na czele w tytułowej roli i Rebeccą Bottone, która wcieliła się w główną postać kobiecą – Aspazję.

Jaroussky, prowadził orkiestrę z niebywałą lekkością, ale i pewnością, kształtując frazy z wdziękiem i dbałością o każdy detal. Jego muzykalność i wrażliwość na dramaturgię opery sprawiły, że napięcie nie opadło ani na moment. Obsada wokalna okazała się równie imponująca. Każdy z solistów wniósł do spektaklu coś wyjątkowego. Partie tytułowego Mitrydatesa oraz jego synów Farnacego i Sifara zostały wykonane z ogromnym zaangażowaniem i wokalną biegłością, tworząc przekonujące muzyczne portrety postaci uwikłanych w miłość, zdradę i polityczne intrygi. Arie pełne koloratur i emocjonalnych kontrastów wypadły wprost olśniewająco, a subtelne recytatywy budowały dramatyczne napięcie a publiczność, wyraźnie oczarowana, nagrodziła artystów owacjami na stojąco, domagając się bisu.

OPERA RARA trwa więc w Krakowie w najlepsze, albowiem – jak powiedział w jednym z wywiadów Jan Tomasz Adamus – miasto poznaje się po operze.
Katarzyna Cetera