
tym razem
z wizytą w Amfiteatrze i Alegorii.
Takich tłumów nie było jeszcze tego lata w popularnym tarnowskim „spacerniaku” – pardon – amfiteatrze zlokalizowanym przy ul. Kopernika. A wszystko to zdarzyło się w ostatnią niedzielę 17 sierpnia za sprawą niewątpliwego wydarzenia, jakim okazał się brawurowo zrealizowany koncert Orkiestry Dętej Grupy Azoty. A wypełniła go polska muzyka rozrywkowa w nowych, ciekawych aranżacjach, które na stałe wpisały się w historię polskiej muzyki, zyskując świeże orkiestrowe brzmienie. Niestety, takiego spektakularnego sukcesu nie może odnotować na swoim artystyczno-pedagogicznym koncie ceniona i bardzo potrzebna w Tarnowie Fundacja Alegoria, by wspomnieć tylko Festiwale VITAE VALOR i Debaty Oksfordzkie. Nad instytucja tą, powołaną do życia przez ks. Artura Ważnego, byłego sufragana diecezji tarnowskiej a obecnego ordynariusza diecezji sosnowieckiej, zebrały się czarne chmury…

Orkiestra Dęta Grupy Azoty to niemal 100-letnia historia. Jej początki sięgają czasów budowy Państwowej Fabryki Związków Azotowych w Tarnowie, kiedy ogłoszono nabór muzycznie uzdolnionych robotników. Uroczysty debiut orkiestry miał miejsce 18 stycznia 1930 roku podczas otwarcia fabryki.
Zespół uświetnia swoimi występami m.in. większość uroczystości państwowych w Tarnowie. Tym razem jednak orkiestra zaprezentowała się w amfiteatrze w zupełnie innym repertuarze, wykonując znane i lubiane utwory w zupełnie nowych aranżacjach.

Podczas koncertu licznie zebrana publiczność (zabrakło miejsc siedzących) miała okazję wysłuchać przeboje legend polskiej sceny – Zbigniewa Wodeckiego, Krystyny Prońko, Anny Jantar, a także zespołów KULT i DŻEM. Klasyki, które na stałe wpisały się w historię polskiej muzyki, zyskały świeże, orkiestrowe brzmienie za sprawą aranżacji, które przygotowali: Adam Sztaba, Wojciech Zwierniak, Dariusz Bańka oraz Waldemar Nowakowski.

Wraz z orkiestrą na scenie pojawili się również wyjątkowi goście – znani tarnowskiej publiczności soliści: Magdalena Stalmach, Marek Ostrowski i Tomasz Stec, a także wokalistki związane z zespołem: Marcelina Cieślik i Aleksandra Wojnarska.

Od kilku tygodni niesie się przez nasze mocno rozplotkowane galicyjskie miasteczko pytanie: czy Fundacja Alegoria będzie musiała zwrócić ponad trzy miliony złotych, pozyskanych jak najbardziej legalnie, z otoczonego złą sławą Funduszu Sprawiedliwości, którego dysponentem był były już minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
To efekty kontroli przeprowadzonej przez NIK. Kontrolerzy przyglądnęli się dwóm umowom, które fundacja zawarła z Ministerstwem Sprawiedliwości w kwietniu i wrześniu 2020 roku. Chodziło o projekty Horyzonty oraz Busol@ finansowane przez Fundusz Sprawiedliwości. Wnioski pokontrolne są krótkie. W opinii NIK, fundacja powinna oddać ministerstwu ponad 3 mln złotych, które kontrolerzy uznali za niekwalifikowalne. Gdyby przyszło do płacenia, fundacja zostałaby postawiona w stan upadłości i musiałaby zakończyć działalność.

Fundacja Alegoria powstała w czerwcu 2017 roku. Jednym z pomysłodawców oraz twórców Alegorii, a także przewodniczącym rady fundacji jest obecny ordynariusz sosnowiecki, wcześniej sufragan tarnowski, bp Artur Ważny, który tak prezentował ideę przedsięwzięcia: – To miejsce, w którym chcemy spotykać ludzi, myśli, światopoglądy i zderzać idee, żeby prowokować do realnego dialogu. To miejsce jest otwarte dla młodych i starszych, wierzących i niewierzących. Nie trzeba się zamykać na inność, nowość, ale spotykać się, aby się ubogacić, a potem nawet coś pięknego, nowego stworzyć – mówił.
Jak donosi lokalny publikator – TEMI, raport pokontrolny liczy 55 stron, z których 12 zajmuje opis nieprawidłowości. Wnioski NIK-u są krótkie: Alegoria ma przesłać korekty sprawozdań do ministerstwa z realizacji programu Horyzonty pomniejszone o wydatki, które, zdaniem kontrolerów, nie były konieczne do realizacji zadania oraz zwrot wydatków niekwalifikowalnych w wysokości 3 020 298,20 zł, a nadto dokonać korekty sprawozdań z projektu Busol@ i zwrócić wydatkowane nieprawidłowo 12 825,71 zł. A tak w ogóle, w opinii kontrolerów, fundacja nie dysponowała potencjałem merytorycznym do prowadzenia tak dużego projektu.

– Kiedy organizuje się dwa duże projekty, które mają za zadanie być kampaniami informacyjnymi, promocyjnymi, bo tak wpisywaliśmy się w cele funduszu, że to ma być profilaktyka związana z promocją, no to wiadomym jest, że budżet jest takim kolażem tego, co potem można sklecić. W sensie takim, potencjał osobowy – jako doświadczenie w organizacji projektów, rozliczania projektów, kierowania nimi – mieliśmy. Ale wiadomo, że nie posiadaliśmy doświadczenia w organizacji dużych biegów. My tak naprawdę mieliśmy doświadczenie w realizacji dużych projektów, natomiast to, co było dla nas kluczowe, to to, że dobraliśmy sobie partnerów czy podwykonawców, którzy zrealizowali projekty, bo jako fundacja nie posiadamy własnego studia nagrań ani nie mamy też doświadczenia w wytyczaniu tras biegów – twierdzi prezes Alegorii Marcin Lewandowski.
Ryszard Zaprzałka
fot. T. Schenk/P. Topolski

















