Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr Nie Teraz w “ŚWIETLICY”
Zapraszamy na pierwsze spotkanie
16 maja 2024 o godzinie 18:00
w OPA w Rudzie Kameralnej
adres: Ruda Kameralna 150

Zacni Przyjaciele, Koleżanki, Koledzy i Znajomi
Dziś, 4 kwietnia 2024 r.
zgodnie z zapowiedzią i równolegle z premierą
w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie,
trafił do sieci pierwszy odcinek
7 odcinkowego miniserialu „OPOWIEŚCI TEATRALNE”.

Serdecznie zapraszam, wystarczy kliknąć poniżej. Krzysztof Borowiec.
PS. W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy “polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- “ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, “Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

“…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

Honorowa Obywatelka Nieświeża ale nie Tarnowa…

 

Gdzie przeżyła prawie całe swoje dorosłe życie, równe 77 lat. Mowa o zmarłej we środę 8 listopada 2023 r. o godz. 12.00 w swoim mieszkaniu w Tarnowie Pani Stanisławie Wiatr-Partyce, niezwykłej osobowości, sybiraczce i nestorce środowisk patriotycznych, działaczce społecznej i pedagog, prawdziwej Judymce i wybitnej poetce… Pierwszej tarnowiance, która została laureatką bardzo prestiżowej, ogólnopolskiej Nagrody Literackiej im. Józefa Mackiewicza (2014) za tom “Ballada o utraconym domu” (byłem wtedy w Warszawie razem z p. Stasią) i pierwszej nagrodzonej tarnowską “Szablą Niepodległości” (2013).

 

Pięknego człowieka i oddanego przyjaciela Teatru Nie Teraz, który uczcił ją spektaklem opartym na jej poezji pt. Nie odchodź mnie – tryptyk kresowy” (2019). Jako członek tego zespołu miałem zaszczyt bywać w jej w prawdziwie kresowym, polskim mieszkaniu przy ul. W. Rogoyskiego, gdzie długie godziny rozmawialiśmy o poezji i moich wierszach, których autorskiego wyboru dokonała do kolejnego tomiku moich słupków. Teraz ich roboczy zapis z jej odręcznymi uwagami będzie cenną pamiątką po naszych postojach pamięci… Szkoda, że nie doczekała się ich druku. Kiedy po wielomiesięcznej chorobie odchodziła na niebiański Olimp miała 93 lata. Pogrzeb Stanisławy Wiatr Partyki odbył się w piątek, 10 listopada o godzinie 10.00, na cmentarzu komunalnym w Tarnowie-Krzyżu, gromadząc rzadko tam oglądany tłum oficjalnych delegacji, przyjaciół i zwykłych zjadaczy chleba, których próbowała swoją działalnością i poezją w anioły przemieniać

 

Powiem wam jak było

Najpierw zabrakło ojca

Została rozpacz, ból, strach

Potem zniknął dom

Zostało parę tobołków

I chora matka

Następnie rozpłynęła się Ojczyzna

W zamian był step

I wszystko obce

Potem nie było już nic

Zapomniałam jak wygląda jabłko

Kiedy się pisze „rz”

Jak się je widelcem

Wyrastałam jak kiełek w piwnicy

Na pohybel sobie

Powiem wam co było potem

Ojciec wrócił

Nazwiskiem na liście katyńskiej

 

– pisała pani Stasia w tomiku „Piołun z kropelką rosy”…

 

Od początku lat 90. poświęciła się przybliżaniu tragizmu Golgoty Wschodu. Wówczas to, jako jedna z pierwszych pedagogów w środowisku Tarnowa, przerwała półwieczne milczenie na temat Sybiru i Katynia. Będąc prezesem Rodzin Katyńskich i Związku Sybiraków, przez wiele lat opiekowała się całą sybiracką i katyńską rodziną, wychodziła naprzeciw ich potrzebom, starała się, aby zostali dostrzeżeni w środowisku. Współpracowała też z Towarzystwem Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.

 

Obdarzona szczególnym darem słowa, umiejętnością przekazu i pobudzeniem wrażliwości serca, a przy tym sama doświadczona Golgotą Wschodu jako sybiraczka i córka więźnia Kozielska oraz Ostaszkowa zamordowanego w Twerze, przez swoje oddziaływanie stała się najbardziej skutecznym nauczycielem historii. Wygłosiła ponad 2 500 prelekcji do ok. 29 tys. słuchaczy będących w różnym wieku, różnej profesji i wykształcenia. W latach 1993-1997 współtworzyła ok. 200 audycji radiowych „Tobie, Polsko”, które były emitowane na falach radia diecezjalnego „Dobra Nowina” (dzisiejsze radio RDN Małopolska). Przeprowadzała warsztaty edukacyjne dla młodzieży szkół średnich, realizowała projekty dla nauczycieli. W Klubie Inteligencji Katolickiej w Tarnowie prowadziła wieczory patriotyczne.

 

Swoje przeżycia opisywała w wierszach. Niektóre zostały opublikowane w wydanych tomikach „Piołun z kropelką rosy”, „Zapomniana melodia”, „Ballada o utraconym domu”, „Powiem wam jak było” i w wielu antologiach. Nie wszystkie zostały wydane. Ból przyjął papier, ale – jak mówiła – „świat zdaje się jeszcze na niego niegotowy, bo Golgota Wschodu to krzyż, który nadal trwa. Na nim wciąż ktoś umiera”. Wielu z nas tego nie widzi. Polska nadal nie może doliczyć się ofiar Katynia, wywiezionych na Sybir, a na rzeź wołyńską nie chce nawet patrzeć, tak straszna.

 

Stanisława Wiatr Partyka urodziła się 27 maja w 1930 roku w Nieświeżu w województwie nowogródzkim (dzisiejsza Białoruś). Była córką Jana Wiatra, uczestnika wojny 1918-1921, funkcjonariusza Policji Państwowej, więźnia Kozielska i Ostaszkowa zamordowanego w Twerze. Wyrok śmierci na Jej ojca został podpisany 13 kwietnia 1940 roku, w tym samym dniu wyruszył transport wiozący Stanisławę i Jej matkę na Sybir. Na dalekiej północy Kazachstanu zaczęła pisać wiersze. Wiersze podobały się nauczycielce historii, Hannie Igielskiej, która namawiała do pisania, „bo wszyscy będą chcieli wiedzieć”.

 

Z zesłania Stanisława Wiatr wróciła do Polski w 1946 roku i i nikt nie chciał wiedzieć. Opowiadała potem: „Moje rusycyzmy mozolnie likwidował wspaniały nauczyciel i niezwykły człowiek, pan Leon Syguliński i on mnie, zdziczałą, oswoił z Tarnowem. Potem była prof. Maria Orłowska i prof. Władysław Kurowski. Kazali pisać, więc pisałam do szuflady”.

 

W Centrum Kształcenia Ustawicznego założyła zespół „Sybiracy” i dla nich wyjęła z szuflady swoje wiersze. Podporządkowała swoje życie pracy w Związku Sybiraków i w Rodzinie Katyńskiej. Współpracowała też z Towarzystwem Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich.

 

Poniżej mój tekst z wywiadem, jakiego udzieliła mi pani Stanisława Wiatr-Partyka, po powrocie z Golgoty Wschodu, gdzie 2013 roku miasto Nieśwież nadało jej tytuł Honorowego Obywatela. Wywiad ukazał się także w prasie białoruskiej i odbił się głośnym echem w diasporze polskiej w Nieświeżu.

 

To naprawdę honor urodzić się w Nieświeżu!

 

Stanisława Wiatr-Partyka. Urodzona w 1930 r. w Nieświeżu w woj. nowogrodzkim. Córka Jana Wiatra, uczestnika wojny 1918-21, funkcjonariusza Policji Państwowej, więźnia Kozielska i Ostaszkowa. Nie miała rodzeństwa, była jedynaczką. Pani Stanisława nie miała jeszcze 9 lat, gdy zaczęła się wojna. Choć była małą dziewczynką, pamięta wszystko od samego początku. Miała zaledwie 10 lat, gdy w Twerze, 13 kwietnia 1940, zamordowano jej ojca, a ją wraz z matką, tego samego dnia, jako element niebezpieczny, w bydlęcych wagonach wywieziono na Wschód. Dorastała na stepach północnego Kazachstanu – najpierw w Ilince, potem w Jawlence, gdzie w tamtejszym kołchozie z matką spędziła długie, chłodne i głodne 6 lat. Po latach zesłania wróciła do Polski w 1946 r. Zamieszkała w Tarnowie – rodzinnych stronach swojego ojca. Początek – od zera: ciężka choroba matki, nauka, studia, praca pedagogiczna w tarnowskich szkołach średnich, przekazywanie piękna słowa. Ciągle aktywna, zawsze na najwyższych obrotach…Gotowa do dawania świadectwa.

 

Proszę opowiedzieć, jak doszło do przyznania Pani – polskiej patriotce i sybiraczce – przez leżący na Białorusi, rządzonej przez reżim Łukaszenki Nieśwież, Honorowego Obywatelstwa.

– Sama się dziwię. Jeszcze się nie oswoiłam z tym zaszczytnym tytułem. Jeśli Nieśwież chciał uhonorować kogoś spośród Polaków, którzy tam się urodzili, a teraz od Nieświeża dzieli ich granica, to naprawdę mieli duży wybór. I nie są to ludzie „napiętnowani” Sybirem czy Katyniem. Czy funkcjonariusze „reżimu” przeoczyli charakter mojej działalności, tematykę moich wierszy? Raczej nie było to możliwe. Moje książki są w bibliotece Domu Polskiego od lat, dzieci deklamują wiersze na konkursach, a miejscowi poeci zadbali o wierny przekaz treści i charakteru. Nie unikali słów „katyński las”, nie kamuflowali licznych opisów zesłania. Poeta Włodzimierz Żyłko to były prokurator, na pewno więc był świadom tego, co robi. Nie bał się Łukaszenki? Przetłumaczył najważniejszy dla mnie wiersz „Rodzicom” , którego fragment jest umieszczony na rodzinnym grobowcu. Myślę, że może warto zweryfikować „obiegowe” czy „obowiązujące” spojrzenie na Białoruś – nie tylko zresztą w tej płaszczyźnie. Pomóc w tym może książka Lecha Niekrasza „Wojna z reżimem Łukaszenki”. Naprawdę nie wszystko jest tak jednoznaczne, jak nam przedstawiają…

 

A jak wyglądała sama wyprawa do Nieświeża, kto ją zorganizował i brał w niej udział?

– Moje wyprawy na Białoruś zaczęły się dość dawno. W Warszawie istnieje, działa i jednoczy nieświeżan z całego świata (dosłownie!) Stowarzyszenie Nieświeżan, Przyjaciół 27. Pułku Ułanów im. Króla Stefana Batorego. Takie sobie kresowe stowarzyszenie, zdawałoby się jedno z wielu, wyróżniające się jednak tym, że spotkania odbywają się regularnie i wyjazdy-pielgrzymki są organizowane każdego roku. Bywało, że jechały 2 autokary. Ubywa nas, teraz przeważają potomkowie i nieświeżanie „z wyboru” . Pojechali raz i Nieśwież ich oczarował. Jeżdżą więc regularnie. I z Tarnowa też. Jest ich coraz więcej!

 

Jak wynika ze skąpych relacji medialnych, sama uroczystość wręczenia Pani Honorowego Obywatelstwa miasta Nieśwież miała bardzo podniosły charakter. Proszę o niej opowiedzieć.

– Uroczystość, w której uczestniczyłam, była rzeczywiście podniosła. 3 lipca to Święto Niepodległości Białorusi. Barwny pochód – radosny, kolorowy, baloniki, kwiaty, tańce . I naprawdę nie kojarzyło się to z dawnym 1 maja! Szła szlachta i rycerze, tańczono poloneza, a spektakl „z epoki” przywołał całą dynastię Radziwiłłów, bo trzeba powiedzieć, że Nieśwież był radziwiłłowski i właściwie nadal jest… Przy przecinaniu wstęgi w uroczystości otwarcia pięknie odrestaurowanego zamku uczestniczyli m.in. książęta Michał i Mikołaj Radziwiłłowie.

A w samej w uroczystości uczestniczyła liczna delegacja Samorządu Powiatu Tarnowskiego ze Starostą Romanem Łucarzem i Zbigniewem Karcińskim – Przewodniczącym Rady Powiatu na czele. Pięknie się prezentowali, wyróżniali się elegancją wśród wszystkich delegacji Miast Zaprzyjaźnionych z Nieświeżem, a było ich wiele.

 

Ja zostałam uhonorowana podwójnie. Oprócz przepasania wstęgą i otrzymania „Zaświadczenia o Honorowym Obywatelstwie ” z rąk mera miasta Nieśwież, otrzymałam najważniejsze wyróżnienie Powiatu Tarnowskiego – „Grosz Ziemski Tarnowski ” i to było dla mnie duże wzruszenie: Nieśwież – Tarnów, moje dwa miasta, tak razem…

Świętowano cały dzień. Koncerty, iluminacje, fajerwerki na całe niebo, podświetlona fontanna, całe rodziny z dziećmi na rynku, w parku, na zamkowym dziedzińcu. Białorusini umieją świętować, oni są radośni naprawdę!

 

Nieśwież to Pani rodzinne miasto. Jak je Pani wspomina z czasów dzieciństwa, przerwanego dramatem wywózki na Sybir?

– Och, wspomnienia. Ależ ja nic nie robię innego tylko wspominam! Naprawdę. Wspomnienie Nieświeża na Syberii dawało siły do przetrwania. Nieśwież uosabiał Polskę . W ciemnej, zimnej ziemiance długo w noc mama opowiadała mi o Nieświeżu i to była najpiękniejsza, niekończąca się bajka. A ja teraz cały czas o tym piszę i mówię, czy na spotkaniach z młodzieżą, czy w klubach, czy przy każdej innej okazji. To dla mnie zaczarowane miasto…

 

Jak Pani znajduje je dziś, po latach?

– Nieśwież po latach? Inny i ten sam. Paradoks? Nie! Moim punktem odniesienia jest Brama Słucka. Stoi. Ta sama. Ale już nie sklepik z pamiątkami w środku i bylejakość dookoła, jak wtedy, gdy Białoruś była sowiecką republiką. Mer oddał Bramę Słucką katolikom, najpierw pięknie ją wyremontowawszy. I jest tam znowu kaplica. Wycieczki z Polski przychodzą i nie wierzą oczom. Płaczą. Kaplica (poświęcona!) jest też na zamku i komnaty wiernie odtworzone, jak przed wojną. I wszędzie polskie orły. Na bramie do parku, na kaflach na ratuszu, gdzie zresztą jest muzeum polskie. A na zamku orzeł jest prawie w każdej komnacie. I w herbie Nieświeża, bo to herb Radziwiłłów jest herbem miasta.

 

Ratusz jest piękny, króluje na Rynku. Podniesiono mu wieżę według starych grafik. Rynek jest inny. Był zbombardowany, ocalał tylko Ratusz i jeden dom. Ale np. gmach biblioteki w stylu klasycystycznym pięknie wkomponowano w Rynek. Zostało to samo jezioro, pielęgnowany pieczołowicie park, odrestaurowane polskie zabytki, no i domki, domki, werandy, werandy, kolorowe ogródki. Uderza czystość, brak graffiti, brak reklam, mnogość kwiatów. I ludzie. O, to osobny temat, a mówiąc krótko – są wspaniali. Wiele mam na to przykładów, nieprawdopodobnych zdarzeń, chcę podkreślić poczucie godności i ciepły, serdeczny stosunek do Polski, do Polaków. Oni nas kochają. Tak. Muszę wymienić dwa nazwiska: moim bohaterem jest pan Anatol Żołnirkiewicz – ostatni szlachcic na Ziemi Nieświeskiej. Natomiast moją bohaterką jest nieświeżanka z pochodzenia, pani doktor Wiktoria Dziwota-Żukiewicz, która urodziła się na Syberii, mieszka w Świnoujściu, a rządzi w Nieświeżu.

 

Rozmawiając o wyróżnieniu, jakie Panią spotkało, nie sposób nie zapytać o polską diasporę w Nieświeżu i na Białorusi w ogóle. Jak wypada porównanie z Polakami na Ukrainie?

– To akurat jest dla mnie trudne pytania, a nawet bardzo trudne. Nie chciałabym wdawać się w politykę, a tu musiałabym opowiedzieć, ile krzywd wyrządziła Polakom Andżelika Borys. Szok? Widzi Pan? I na tym poprzestanę. Ale chętnie dodam, że wszystkie kościoły Polacy odzyskali bez walki, już na samym początku oddzielenia się Białorusi od Rosji, że w ubiegłym roku uczestniczyłam w uroczystości – konsekracji kościoła w Klecku, a głównym sponsorem był 94-letni pan Wacław Wierzbicki, żołnierz spod Monte Cassino, obywatel USA, który co roku przyjeżdża z nami do Nieświeża. Kościoły są pełne wiernych. A jak się modlą! Jak śpiewają… A Ukraina? Powiem tyle: w niczym, ale to dosłownie w niczym Białoruś Ukrainy nie przypomina. Nie ma porównania.

 

Z tego, co wiem, Pani wyprawy na Kresy Wschodnie nie ograniczają się li tylko do działalności patriotycznej i sentymentalnych powrotów, ale sprawiają, że jest Pani obecna w tamtejszym obiegu kulturalnym poprzez publikacje i tłumaczenia pani wierszy, spotkania autorskie i koncerty, na których śpiewane są Pani wiersze…

– Moje pierwsze „utwory” rzeczywiście powstały na zesłaniu – w Północnym Kazachstanie. To już była Syberia. Tam się zaczęły w mojej dziecięcej samotności i rozpaczy rozmowy z Bogiem, monologi-modlitwy, które następnie zapisywano, a krąg zainteresowanych się powiększał. To tam podjęłam nieuświadomioną jeszcze misję utrwalania, przekazywania Prawdy o zesłańcach. Potem to już było zobowiązujące: rośnij, a jak wrócisz, powiedz o nas’.

 

W tym miejscu nie sposób nie zapytać o Pani wiersze – i te pisane po polsku, i te pisane po rosyjsku. Które były pierwsze i co sprawiło, że zaczęła Pani tworzyć na tamtej syberyjskiej „nieludzkiej ziemi”?

– Tak, pisałam też po rosyjsku, bo przyszedł taki czas, że po rosyjsku mówiłam lepiej niż po polsku. Wszystkie dzieci zresztą. Och, jak ciężko było z takim „bagażem” wrócić! Niewyobrażalnie ciężko. A reminiscencje są do dziś. Taki cierń ostatnio wpadł w samo serce. Na spotkaniu z jedną z klas – 50 lat po maturze – padło pytanie: „A ile wierszy napisała pani o Tarnowie? Przecież Tarnów was przyjął! Nas? – to znaczy kogo? Przyjął? To znaczy mógł nie przyjąć, tak? Boli. Na szczęście nie wszyscy tak postrzegają Sybiraków. Kocham Tarnów, jest piękny, mam tu przyjaciół, Sybiracy mają tu swój kąt. Dom Polski w Nieświeżu jest jednak większy, zasobniejszy, własny. Czy z tego coś wynika? Nie wiem, ot, nasunęła się paralela.

 

Pamięta Pani swój debiut?

– Mój debiut? Tak. Nietypowy. Wygrałam w szkole konkurs na wiersz. W rosyjskiej szkole. Był tam taki czas, że polskie dzieci objęto obowiązkiem szkolnym. No więc wygrałam i w nagrodę miałam wystąpić z tym wierszem w rejonowym radiowęźle. Towarzyszył mi nauczyciel. Boziu! Dorwałam się do mikrofonu i jednym tchem wyrecytowałam:

 

Kochamy Cię , Tatusiu,

Dbaj o swoje zdrowie,

Pozdrawiam Cię Tatusiu

W dalekim Ostaszkowie!

 

W swojej naiwności byłam pewna, że mój głos do Ojca doleci… Ach, co potem było! Nauczyciel blady jak ściana, przerażony, powtarzał: „Czto ty takoje skazała?”. Mikrofon wyłączono, ale „debiut” się odbył . We wszystkich ziemiankach „kołchoźnik” przemówił po polsku.

 

A jak obecnie wygląda Pani dorobek literacki? Co aktualnie „na warsztacie”? Słyszałem o książce, zbiorze listów „do Pani S.”…

– Do tej pory napisałam: „Piołun z kropelką rosy”, „Zapomniana melodia, czyli Lacrimoso Polski”, „Powiem wam, jak było”, „Powrót do Sanato” i „Nieśwież w sercu i snach” (część I). To wszystko wiersze. Jest jeszcze powieść „Panna na Bukowcu”. Są jeszcze teksty piosenek, eseje – znane dość szeroko w określonych środowiskach: sybirackich, katyńskich, kresowych. Za granicą nic nie wydawałam, rozchodziło się samo… Moi wydawcy to: Muzeum Okręgowe, Starostwo Powiatowe, Ośrodek Dokumentacji Czynu Niepodległościowego, Rodzina Katyńska. Natomiast „Listy do Pani S.” to nie ja! To pan Tomasz Żak do mnie. To niebawem będzie dostępne pod tytułem „Dom za żelazną kurtyną”. Czekam na tę książkę, bo zainspirowała Autora pielgrzymka do Nieświeża właśnie. Ja tam napisałam tylko jeden list – do pana T. Posłowie.

 

A dopełnieniem naszej rozmowy niechaj będzie jeden z moich nieświeskich wierszy:

 

Sen się kończy, jak wszystko. I jakie to dziwne:

Pozostało daleko moje miasto rodzinne…

Moje szczęście i radość… i rana wciąż świeża…

Jestem tu. Jak daleko… jak blisko Nieświeża…

Proszę już o jedno – usłysz szept pacierza

Kiedy nas nie stanie, nie odchodź z Nieświeża!

 

 

Rozmawiał: Ryszard Zaprzałka

Zobacz również:

Nic dziwnego

To tytuł najnowszej książki Radka Raka – wywodzącego się z pobliskiej Dębicy modnego pisarza i popularnego krakowskiego weterynarza. Autora m.in. „Baśni o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli”, za którą w 2020 roku

Czytaj więcej....

KRAKÓW MIASTO LITERATURY UNESCO

czyli NAGRODZENI PO RAZ PIĄTY.   34 twórców i twórczyń zostało laureatami i laureatkami tegorocznej Nagrody Krakowa Miasta Literatury UNESCO – konkursu realizowanego już po raz piąty przez KBF ze środków Gminy Miejskiej Kraków –

Czytaj więcej....
Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Najnowsze spektakle:

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma “Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl