
czyli
sercem pisane wspomnienie o maestro Romanie Zubku.
Wczoraj, w wtorek 14 października, w nocy odszedł maestro Roman Zubek – prawdziwy człowiek orkiestra. Jeden z ostatnich gigantów tarnowskiej kultury. Miał 92 lata i jeszcze wiele planów… właśnie planował podróż do rodzinnego Bielska Białej, gdzie mieszka jego brat. Odszedł człowiek, który całe swoje życie związał z Tarnowem (od 1956 roku), nadając miastu muzyczny rytm i wychowując pokolenia artystów. Jego zasługi dla kultury i edukacji muzycznej są nieocenione i ciągle niedocenione.

Był inicjatorem powstania i wieloletnim dyrektorem Podstawowej Szkoły Muzycznej i Liceum Muzycznego w Tarnowie (1968-1992). Był twórcą i dyrygentem Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej. Jako zapalony społecznik, był współzałożycielem Tarnowskiego Towarzystwa Muzycznego. To On był jednym z ojców chrzestnych Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej gdzie współpracując z dyr. Anną Knapik walnie przyczynił się do zbudowania muzycznej potęgi tego miejsca. Jego dorobek kompozytorski obejmuje kilkaset utworów – od muzyki rozrywkowej po symfonię G-Dur i dwie msze. Przez lata tworzył opracowania muzyczne do wielu spektakli w Tarnowskim Teatrze im. L. Solskiego. Nawet na zasłużonej emeryturze nie przestawał działać, inicjując m.in. chór szkolny w Pogórskiej Woli gdzie mieszkał od wielu lat. To tam odwiedziłem go jakiś czas temu wraz z jego sąsiadem Jerzym Świtkiem wspominając m.in. moje muzyczne u Niego terminowanie /uczył mnie grać na skrzypcach/. Wcześniej, jeszcze za dyrekcji w Solskim nieodżałowanej pamięci Ryszarda Smożewskiego i mojej tam pracy (przyp. autora), wielokrotnie się kontaktowaliśmy. Był człowiekiem wielu pasji, to on skomponował m.in. hymn Unii Tarnów. Uhonorowany Złotym Dukatem Tarnowskim w uznaniu jego wkładu w rozwój miasta. Pozostanie w naszej pamięci jako piękny człowiek, niezwykle skromny, empatyczny i otwarty, szczególnie na muzyczną młodzież.
(Ryszard Zaprzałka)

To było 60 lat temu… wspomina Bożena Kwiatkowska. Nastolatka w niebieskim sweterku, samodzielnie przez siebie zrobionym, siedzi w pierwszym rzędzie altów na lekcji chóru w sali ” koncertowej” przy obecnej ul. Mościckiego w Tarnowie mieszczącej się wówczas nad kultową cukiernią „Kaczorowski”. Ta scena, vi za vis nie istniejącego już Kina „Krakus”, była wówczas /lata 50./ najbardziej reprezentacyjną salą koncertową w mieście – występowała tam m.in. 8 letnia Kaja Danczowska, później jedna z najwybitniejszych polskich skrzypaczek, ale nie o niej teraz…

A więc- na tej oto scenie siedzi piękny młodzieniec o bujnej, falistej ciemno blond czuprynie… . Szlachetne rysy, orli nos znamionują piękną duszę i umiłowanie sztuki Muzycznej. 13 letnia dziewczynka rozmarzonym wzrokiem zielonych oczu patrzy na pięknego młodzieńca i całą siłą woli próbuje skupić ma sobie wzrok Pana Profesora, który prowadzi właśnie lekcje chóru. Specjalnie dla niego zrobiony niebieski golf unosi się na piersi wykonując melodie i frazy wyuczonej pieśni, sugestywnie prowadzone ręką dyrygenta. Pan Profesor jest wymagający ,aczkolwiek jego urok osobisty łagodzi wymagania muzyczne jakie stawia przed młodymi adeptami Państwowej Szkoły Muzycznej w Tarnowie. To byłam ja edukowana przez prof. Romana Zubka. Szkoła Muzyczna dopiero podnosząca się po zawierusze wojennej na „ręce i nogi” wypuszcza pierwszych absolwentów w klasie fortepianu, skrzypiec i akordeonu. Pan Profesor Roman Zubek – bo dopiero po studiach, starszy, niewiele ode mnie i ja zapatrzona w jego oczy… .

zdjęcie – Elżbieta Fornal.
Mój przyjaciel, redaktor Ryszard Zaprzałka był również jego uczniem w klasie skrzypiec i jego wspomnienie jest równie żywe jak moje… . Dlaczego tak bardzo wyraźnie i że szczegółami pamiętam ten okres? Bo to były lata dziecięce, a Pan Roman Zubek jeszcze wtedy nie dyrektor był – co tu ukrywać… moją pierwszą miłością młodzieńczą i obiektem westchnień tkliwych na próbach chóru w sali koncertowej, która miała kształt trójkąta – ostatnie rzędy krzeseł były więc wciśnięte w kąt i skąd mało było widać i słychać, ale nie było koncertu, żeby sala, spragniona muzyki nie była zapełniona. W Szkole Muzycznej w latach 50 tych byłam w klasie fortepianu u Pani prof. Emilii Rzepeckiej. Robiłam program dwóch lat w jednym roku, aby skończyć siódmą klasę razem ze szkołą muzyczną i zdawać do liceum muzycznego w Krakowie, bo zaczęłam chodzi na fortepian dopiero w trzeciej klasie. Nie spotykałam więc zbyt często obiektu moich czułych westchnień, pana Romana w ciasnych korytarzach Szkoły Muzycznej na ulicy Mickiewicza w Tarnowie. Później nasze drogi się rozeszły: ja po Studium Nauczycielskim dostałam pracę w Szkole Podstawowej nr 7 na ul. Konarskiego i kilku placówkach kulturalnych zaś pan Prof. Roman Zubek nadal uczył w Szkole Muzycznej. Wkrótce został jej dyrektorem i założył tam Młodzieżową Orkiestrę Kameralną. Dalsze losy tej Szkoły pod jego kierownictwem opisuje w mojej książce, którą obecnie piszę pt.” BATUTA- PASJA NIEUTAJONA”.

Wspomnę, i na pewno nie będę jedyną, że za czasów Jego kierowania Szkołą wyszło z niej wielu wspaniałych artystów, jak choćby Krystian Tkaczewski, którego byłam pierwszą nauczycielką fortepianu, czy też znany kompozytor i dyrygent – Paweł Sydor. Obaj zrobili światową karierę, a Orkiestrą Młodzieżowa pod dyr. Romana Zubka odnosiła spektakularne sukcesy w kraju i za granicą. Jego pasja, zacięcie dyrygenckie, znakomite aranżacje muzyki klasycznej i rozrywkowej oraz własne kompozycje to znaczące punkty odniesienia w jego bogatym muzycznym dorobku.

Wszystko to znakomicie się prezentowało na filmach pokazywanych na Uroczystej Gali 90-lecia urodzin Mistrza zorganizowanej przez Szkołę Muzyczną na Sali Koncertowej, na którą miałam zaszczyt być zaproszoną.
I jeszcze raz zwrot ku przeszłości… W latach 70. postanowiłam spróbować swoich sił w Wyższej Szkole Muzycznej (obecnie Akademia Muzyczna) w Krakowie. W tamtych czasach aby się dostać na tą prestiżową uczelnię potrzebna była rekomendacja dwóch autorytetów muzycznych. Życzliwa i pełna świetnych opinii rekomendacja Pana Dyrektora którego droga muzyczna splatała się z moją na różnych konkursach i festiwalach, oraz opinia Pana dyr. Jerzego Szawicy – dyr. DK Mościce, którego byłam wówczas pracownikiem – pomogły mi w przystąpieniu do egzaminu wstępnego na tę Uczelnię. Niedługo po ukończeniu Akademii Muzycznej otrzymałam etat w Państwowej Szkole Muzycznej I i II st. w Tarnowie i tak obiekt moich młodzieńczych marzeń, został moim Szefem… .

Zdjęcie – Elżbieta Fornal.
Oczywiście przez wiele lat nie wiedział o mojej młodzieńczej fascynacji Jego osobą, dopiero gdy oboje poszliśmy na zasłużone emerytury opowiedziałam mu o tej miłości sprzed lat… .Sporo było śmiechu – mojego męża Jurka i żony Romana, Teresy – gdy wspominaliśmy tę historię znad klawiatury fortepianu… . Wtedy bowiem połączyła nas pasja wspólna – kompozycje i aranżacje (piszę o tym w książce). Staliśmy się przyjaciółmi muzycznymi, a gdy razem z mężem zamieszkaliśmy w Żukowicach, leżących blisko Pogórskiej Woli, gdzie już mieszkali Państwo Zubkowie, wtedy nasze wzajemne kontakty się zacieśniły… .Ja często korzystałam z porad muzycznych Mistrza, konsultując się w sprawach instrumentacji i kompozycji. Państwo Zubkowie bywali na moich koncertach i jubileuszu 75 Lecia Chóru Męskiego ” HARMONIA”. Wspominam Go dziś jako niesamowicie wesołego i dowcipnego, pełnego humoru i zawsze skorego do grania na wspólnych, nie rzadko domowych, spotkaniach muzycznych. Pozostanie w mej pamięci, jako wesoły, urokliwy Roman… . Teraz, gdzieś tam wysoko poprowadzi już inną orkiestrę i zaśpiewa z anielskimi chórami… Odpoczywaj w pokoju Mistrzu i Przyjacielu!

Bożena Kwiatkowska – dyrygent, pianistka, pedagog.
Zdjęcia – zasoby internetowe (portal KADR, FB)

















