
Przegrał Chopin, przegrała Polska…
czyli
wyprzedaż rodowych sreber…
Cała muzyczna, i nie tylko, Polska przez ostatnie trzy tygodnie żyła XIX Międzynarodowym Konkursem Pianistycznym im. Fryderyka Chopina (zwanym także Konkursem Chopinowskim). Tegoroczna edycja tego organizowanego w cyklu pięcioletnim turnieju odbywała się w dniach 2-23.X.2025 r. gromadząc w Filharmonii Narodowej w Warszawie blisko 650 artystów z całego świata. Wcześniej w dniach 23 kwietnia – 4 maja 2025 odbyły się eliminacje wstępne. Zaś w jego trakcie, dokładnie 17 października – minęła 176 rocznica śmierci tego największego Poety Fortepianu. Cudowna muzyka Fryderyka Chopina niesie się po całym świecie, aż po kosmos. Jego Imieniem nazwano krater na Merkurym, asteroidę nr 3784, a w 2010, nagranie Jego utworów trafiło na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Już tyle o Nim napisano… szczególnie po mega kontrowersyjnym werdykcie tegorocznej edycji Konkursu. Werdykt międzynarodowego jury wstrząsnął opinią publiczną, a sieć zalała fala rozczarowań.

Jak to możliwe, że złoty medal XIX. Konkursu trafił do Erica Lu, którego styl gry jeden z ekspertów Marek Dyżewski określił jako niemal całkowite zaprzeczenie stylu gry Fryderyka Chopina, a większość ekspertów nie widziała tego skądinąd uznanego już kanadyjskiego pianisty rodem z Chin, nawet w II etapie. Z kolei dobrze znany w Kąśnej Dolnej krytyk muzyczny Jan Popis po usłyszeniu werdyktu stwierdził krótko: „Wynik makabryczny do kwadratu. Był to antypolonez i antymazurek”. Zdziwieni wynikami kolejnych etapów byli nawet sami jurorzy.

Ale to nie jedyne rewolucyjne z miany w tegorocznej edycji Konkursu Chopinowskiego. Weźmy pod uwagę tylko dwie z nich. Po raz pierwszy raz w historii przewodniczącym jury nie był Polak i po raz pierwszy w historii zmieniono system oceny uczestników. Zamiast używanego dotychczas systemu TAK/NIE, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina wprowadził system punktacji 1-25. Jak się okazuje, jego autorem jest dr Krzysztof Kontek – postać wysoce kontrowersyjna, która po ostatnich wyborach prezydenckich, powołując się na własne „opracowania badawcze” i algorytmy, przekonywała, że wybory należy unieważnić.

Niestety, w nowym systemie o manipulację bardzo łatwo i do stwierdzenia tego faktu nie trzeba doktoratu. Okazuje się, że aż 1/3 uczestników to uczniowie jurorów. Na własnych uczniów głosować wprawdzie nie można, ale przecież wystarczy obniżyć punktację zagrażających im rywali, by pozbyć się konkurencji. Nie wiemy, czy takie sytuacje miały miejsce. Wiemy, że np. nauczycielem Erica Lu jest kanadyjski juror Dang Thai Son, którego inny uczeń — Bruce Liu — zwyciężył poprzednią edycję. Pewne jest jedno: wielu utalentowanych pianistów przepadło już w pierwszym etapie, co zdziwiło nawet samego przewodniczący jury, czynnego amerykańskiego pianistę Garricka Ohlssona, zwycięzcę VIII edycji Konkursu. Znamienna była jego nieobecność podczas ogłaszania wyników II etapu Konkursu a już znaczące, wręcz demonstracyjne było zbojkotowanie przez niego uroczystości ogłoszenia wyników, o finałowej Gali nie wspominając… . I nie przyjmuję do wiadomości tłumaczenia, że miał inne zobowiązania koncertowe, wszak nasz, bodajże najważniejszy Konkurs pianistyczny na świecie, jest organizowany co pięć lat i jego szczegółowy kalendarz znany jest od dawna. Poza tym, funkcja przewodniczącego jury tej rangi konkursu to wielki prestiż i zawodowa nobilitacja.

I co nie mniej ważne, tegoroczny Konkurs Chopinowski został obdarty z elementów POLSKICH NARODOWYCH. Nie było hymnu, ani barw narodowych, o popiersiu Patrona Konkursu nie wspominając. Były za to: remont i młoty pneumatyczne na sąsiadującej z Filharmonią Narodową ulicy, zasłonięty pomnik w Łazienkach, majsterkowanie przy partyturach obu koncertów i, jakże by inaczej, biznes. I tu uwaga: Organizacja tegorocznego Konkursu kosztowała Polskę 19 milionów, ale zyski ze sprzedaży nagrań, liczone w milionach euro, zgarnie Deutsche Grammophon, który otrzymał licencję na ich wydanie.

Aliści to jeszcze nie koniec tej kompromitującej wyliczanki. Okazuje się, że Narodowy Instytut Fryderyka Chopina (NIFC) tuż przed finałem XIX Konkursu Chopinowskiego podmienił orkiestrze partytury. Filharmonicy otrzymali wersję opracowaną przez bliżej nieokreślony „zespół badawczo-redaktorski”. NIFC nie poinformował także Polskiego Wydawnictwa Muzycznego o wycofywaniu Wydania Narodowego z regulaminu konkursowego. Wśród filharmoników wrze. Mało tego, dotychczasowa, profesjonalna ekipa Filharmonii Narodowej została odsunięta i zastąpiona przez realizatorów dźwięku z Telewizji Polskiej i Polskiego Radia w likwidacji.

Przypomnijmy: 17 października była rocznica śmierci Fryderyka Chopina. Rokrocznie odbywał się zawsze uroczysty koncert — orkiestra, chór, Requiem Mozarta. Tym razem zagrał pianista ukraiński (dlaczego nie polski?), a pomnik Chopina w Łazienkach Królewskich został owinięty bandażem. Jakby ktoś chciał powiedzieć: nie patrzcie, nie pamiętajcie. Jakby symbol polskiej kultury, naszej wrażliwości i ducha, celowo miał zostać schowany, uciszony, przykryty.
Podobnie jak na Starych Powązkach — grób rodziców Chopina, otoczony ciszą i cieniem, też przykryty folią i jakaś wieczna renowacja.

Co dzieje się z Konkursem Chopinowskim? Pierwsza edycja konkursu odbyła się w Warszawie w styczniu 1927 roku. To jedno z najstarszych tego typu wydarzeń na świecie, a jego repertuar zawsze skupiał się wyłącznie na muzyce Chopina.

I kolejne pytania cisną się na usta:
Dlaczego niszczona jest tożsamość narodowa, kultura, pamięć?
Dlaczego usuwa się z przestrzeni publicznej to, co przez pokolenia budowało polską dumę i ciągłość?
Kto tak naprawdę chcą wyrugować polskość ze wszystkiego — z muzyki, z symboli, z duszy narodu?
Kto za to odpowiada? Kto tak zajadle walczy z tą Polską?
Jak to się dzieje, że nawet w tak wyjątkowym wydarzeniu, które odbywa się raz na pięć lat i zawsze było powodem narodowej dumy,
Polska znika? To już nie są tylko znaki czasu. To są znaki utraty polskości.
I jeśli ktoś powie, że to tylko detale, że to przecież „sztuka bez granic” — odpowiem: nie.
Bo sztuka, która traci swoje korzenie, staje się bezdźwięczna.
A naród, który pozwala zapomnieć o swoich symbolach, zaczyna milczeć we własnym domu.
A więc zostaje pytanie, które nie daje spokoju: dlaczego?
Dlaczego w sercu Warszawy, w dniu, gdy świat słucha muzyki Chopina, dzieją się takie rzeczy?
Czy to przypadek, czy program? Czy ktoś naprawdę chce, by Polska rozpuściła się w bezimiennym tłumie, jak nuta, której już nikt nie rozpoznaje?

Bo jeśli nawet Konkurs Chopinowski — ten najczystszy dźwięk polskiej duszy — zaczyna brzmieć obco, to znaczy, że coś w nas pękło.
Nie chodzi już o protokół, o scenografię, o flagę. Chodzi o sens. O to, czy jeszcze wiemy, kim jesteśmy.
Może właśnie dlatego pomnik Chopina owinięto bandażem — jakby ktoś próbował uleczyć ranę po zadanym ciosie.
Ale z takich ran nie leczy się milczeniem.
Bo naród, który przestaje grać własny hymn, zaczyna grać cudzą melodię.
I wtedy nie będzie już pytania „dlaczego?”
Będzie tylko cisza…
A nią pięknie grać potrafią tylko ci,
którzy od dawna nie mają nic do powiedzenia.
Wszystko, co opisuję układa się w naprawdę przykrą całość. Czy to, co obserwujemy, ma być wzorcem chopinistyki dla uczących się dopiero gry pianistów? Można odnieść wrażenie, że Narodowy Instytut Fryderyka Chopina realizuje własną wizję, która coraz bardziej rozmija się nie tylko z opiniami wielu chopinistów, ale także z wizją samego Fryderyka Chopina.
To jest bardzo dziwne i niepokojące.

Niezależnie od tego co wyżej – Gratulujemy wszystkim 11. laureatom tegorocznego 19. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina:
I nagroda – Eric Lu (USA)
II nagroda – Kevin Chen (Kanada)
III nagroda – Zitong Wang (Chiny)
IV nagroda – Tianyao Lyu (Chiny); Shiori Kuwahara (Japonia)
V nagroda – Piotr Alexewicz (Polska); Vincent Ong (Malezja)
VI nagroda – William Yang (USA)
A tych nie wymienionych obejmujemy życzliwą pamięcią.

Ja bym im wszystkim dał pierwszą nagrodę! Oni już wszyscy wygrali -( także ci którzy grali tylko do pierwszego, drugiego lub trzeciego etapu)…. bo działają w najpiękniejszej dziedzinie Ducha. Wygrali, bo w tym płaskim i pełnym głupoty i prymitywizmu świecie dają nam niebiańską strawę z dźwięków naszego geniusza…..Przez te dni konkursu zawieszeni byliśmy jakby w innym, poetyckim świecie, gdzie ważne były kolory dźwięki, szlachetność – harmonia, subtelność ale i dramatyzm, wirtuozeria i liryzm…Jestem im wdzięczny bo włożyli w to kawał życia, emocji i katorżniczej pracy, dali też kawał siebie…. I każdy inaczej! Można uwierzyć w muzykę!
Zebrał i opracował – Ryszard Zaprzałka

















