Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr Nie Teraz w “ŚWIETLICY”
Zapraszamy na pierwsze spotkanie
16 maja 2024 o godzinie 18:00
w OPA w Rudzie Kameralnej
adres: Ruda Kameralna 150

Zacni Przyjaciele, Koleżanki, Koledzy i Znajomi
Dziś, 4 kwietnia 2024 r.
zgodnie z zapowiedzią i równolegle z premierą
w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie,
trafił do sieci pierwszy odcinek
7 odcinkowego miniserialu „OPOWIEŚCI TEATRALNE”.

Serdecznie zapraszam, wystarczy kliknąć poniżej. Krzysztof Borowiec.
PS. W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy “polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- “ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, “Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

“…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

„Fallokracja czy waginocentryzm?                                                                                                  

Gdy mężczyzna stanie się babą…

czyli

refleksje po spektaklu: „Kobieta za wszelką cenę”.

 

W piątkowy wieczór dnia 15-03-2024 roku w Zakliczyńskim Centrum Kultury Teatr Nie Teraz zaprezentował zaproszonym gościom premierę sztuki: „Kobieta za wszelką cenę” w reżyserii dyrektora teatru Tomasza A. Żaka. Podtytuł: „Cztery twarze kobiety według poezji Anny Świrszczyńskiej” sugerował, że będzie to kolejne – po „Intensywności szkła poza percepcją” sceniczne studium współczesnej kobiety. Rzeczywiście, choć zaskakująco przewrotnie. Po anatomii kobiecej depresji przeprowadzanej pod „szklanym koszem” na neurotycznej tkance twórczości Sylvii Plath,  tym razem obiektem teatralnej wiwisekcji stała się feministyczna, pełna wigoru, żądna walki i sukcesu „siłaczka”. Teatralno-socjologiczne studium kobiety Tomasz Żak rozpoczął 2010 roku od sterylnie „białej”, klinicznej odsłony „Intensywności szkła..”, w anturażu zakładu psychiatrycznego z Ewą Tomasik w głównej roli. W 2023 roku wznawiając spektakl zamienił sterylną  biel sceny na hippisowską, rockowo-bluesową estradę z Anną Warchał ucharakteryzowaną na Janis Joplin, akcentując psychodeliczny klimat rewolucji obyczajowej1968 roku.  Jakby próbował nadążyć za zmieniającą się rzeczywistością i narzucanym przez popkulturę modelem kobiety. Trudno byłoby zapomnieć o tamtych spektaklach recenzując „Kobietę za wszelką cenę”, w którym przełamywane są kolejne bariery kobiecości i wytatuowana piękna płeć wkracza na ring, chociaż – z drugiej strony – jest nostalgicznie „zanurzona” w literaturze i obyczajowości PRL-u. Jeżeli tworzenie niebinarnych tożsamości płciowych dokonuje się w sferze kultury poprzez intencjonalne modyfikacje ciała i zmianę zachowań, to czy odwrócenie lub zahamowanie tego procesu jest możliwe poprzez ekspresyjne działania teatralne?  Zostawmy to retoryczne pytanie i przyjdźmy do „niedokończonej rozmowy” jaką z widzem prowadzi Tomasz Żak snując po okręgu spiralnie na wyższy poziom swoją opowieść o współczesnej kobiecie.

 

Świadczy o tym powtórzona w nowym spektaklu konwencja monodramatu, śpiewogry skonstruowanej na kanwie „libretta” złożonego z wybranych fragmentów poezji autorki kontrowersyjnego tomiku: „Jestem baba”. Tomik dla literackiej krytyki feministycznej, jak stwierdziła K. Szopa: „stał się̨ synekdochą całej twórczości poetki a powstające wokół interpretacje dotyczyły w głównej mierze opresji płciowej”. Jeżeli skoncentrujemy się na „efekcie płci”, na kategorii tożsamościowej „kobieta”- „mężczyzna” to wpadniemy w pułapkę, jak to określiła Cora Kaplan „puszki Pandory teorii feministycznej”. Określiłbym to „zjawisko” feministyczno-satanistycznym perpetuum mobile, które samo się  swymi teoriami nakręca i nie sposób go zatrzymać. I muszę się wytłumaczyć dlaczego ta recenzja zahacza o feminizm, skoro w spektaklu nie ma o nim mowy. Z analizy „teatralnego języka”, z tego, co kryje się za treścią i formą. Jeżeli na arenie „Theatrum Christi” pojawia się kobieta w bokserskim stroju to musi zastanawiać. Nie wiem, czy dobrze odczytałem intencje Tomasza Żaka, ale sądzę, że nie próbował otwierać wyżej wspomnianej „puszki Pandory”, a raczej przeciwstawić feministycznej „biblii” antropologię Księgi Genesis, która objawia nam, że „Człowiek został stworzony jako „egzemplarz” męski i żeński. W istocie Biblia stosuje dwa „pojęcia biologiczne” określające fizjonomicznie aspekt męskości (zākār) i kobiecości (neqēbȃ). W etymologię słowa zākār wpisane jest znaczenie «penis», zaś w etymologię słowa neqēbȃ sens «dziura»”, przytaczam za J. Lemańskim. Feminizm zapomina, a raczej nie przyjmuje do wiadomości, że jedynie w tej „wersji” człowiek zasługuje na miano imago Dei, obrazu Boga.  „Klucz” i „otwór” pasujący do tego klucza otwierają drzwi przez płciowość na Stwórcę. Różnica płci jest relacją  kobiety do mężczyzny jako alter ego Chrystusa i na odwrót mężczyzny do kobiety – alter ego – pierwiastka kobiecego,  odsyłającego do “matczynych” funkcji Boga. Św. Augustyn wyraził to słowami: „Stworzyłeś nas (…) jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” (Wyznania I, 1, tłum. Zygmunt Kubiak).  

 

 Ten wstęp był mi potrzebny, by przełożyć konfliktu ukazany w spektaklu  językiem teatru na język krytyki. I choć nie wiem, co skłoniło Tomasza Żaka do wyboru Świrszczyńskiej, to jej „Izba tortur” jak określała ona swoją ars poetica na scenie stała się nawet bardziej wymowna. Odczytywanie wierszy „towarzyszki Baby” w kluczu feministycznym jest zubożeniem tego, czym ta poezja w istocie jest, czyli rozpaczliwym wołaniem o „prawdziwego” mężczyznę – alter ego Chrystusa. Kogoś, kto mógłby wypełnić – na ziemski sposób – serce kobiety. W spektaklu jej liryka – to obraz prężenia kobiecych muskułów przed absurdalną walką: ze swoją cielesnością, starzeniem się kobiecego ciała, śmiercią i fantomem mężczyzny zrodzonym w jej głowie. Interesująco upoetycznione  rekwizyty na scenie świetnie ukazują karykaturę feminizmu na „wysokich obcasach”; barowy stołek, lampka czerwonego wina i adekwatnie do czterech scenicznych etiud cztery weneckie karnawałowe maski każda w innym kolorze. 

 

 Feministyczne wyzwolenie z płciowej opresji, w języku Biblii oznacza – uwolnienie się od zakodowanego przez Boga w kobiecym sercu pragnienie mężczyzny – Chrystusa. Zatem, próbując rozszyfrować spektakl, doszedłem do wniosku, że ukrytym jego bohaterem jest właściwie mężczyzna, którego symboliczny brak, pozwala walkowerem przyznać zwycięstwo kobiecie. W tym Bożym igrzysku, każda wygrana jest przegraną „Adama – człowieka” z sprzed  etapu drugiej „antropogenezy”, zanim Bóg z żebra/boku ’ādām  stworzy jego alter ego ’ādām  – kobietę Ewę. Widzimy grę, lecz nie widzimy tego, jaka podskórna subtelna walka rozgrywa się za kulisami.

 

W warstwie kompozycyjnej spektaklu można dostrzec inspiracje poetyką japońskiego teatru kobiecego kabuki, gdzie opowieść tworzy się śpiewem i tańcem. Gestem, niekoniecznie łagodnym, bowiem w tańcu mają również swe źródło – sztuki walki. Nie tylko tradycyjna brazylijska capoeira obrazuje symboliczną walkę. Argentyńskie tango w aspekcie erotyzmu jest określane mianem walka płci. W tym „widowisku” kobiecy „taniec” w stroju bokserskim zyskuje nową jakość.  Jakby ktoś przełożył na język teatru fragment Listu do Efezjan 6:12-18,: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, ale przeciw (…) rządcom ciemności tego świata (…) Dlatego weźcie pełną zbroję Bożą (…) Stańcie więc, przepasawszy wasze biodra prawdą, przywdziawszy pancerz sprawiedliwości (…) obuwszy nogi w gotowość ewangelii pokoju. (..) weźcie tarczę wiary” itd. Szerszym kontekstem tej walki płci inspirowanej diabelską ideologią jest coś więcej niż ciało. Genderyści, zwyczajem marksistów już tu na ziemi obiecują to, co Chrystus obiecuje w Raju: „Przy zmartwychwstaniu bowiem ani nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie Boga w niebie”. (Mateusz 22:29-33)

 

 Zalecałbym widzom uważne przeczytanie  „instrukcji obsługi”, „załącznika” do spektaklu. Zapewne nie tylko z kurtuazyjnych względów wręczono nam profesjonalnie zaprojektowany folder. Bez zamieszczonych tam informacji  nie łatwo „skonsumować” intelektualnie spektaklu i zrozumieć – jak widać – dość zawiłej teatralnej gry Tomasza Żaka z widzem. Obraz jest tylko przekazem, zaś przesłaniem jest gra obrazów, która rozgrywa się na innym planie, w umyśle widza. Dlatego – to co „oczywiste”, paradoksalnie traktowane jest jak powietrze – czyli ignorowane. A może stanowić clou spektaklu. Spróbuję tę myśl rozjaśnić, proszę mi wybaczyć, na trywialnym przykładzie czegoś tak oczywistego jak scena. Odrzucenie pudełkowego układu sceny i zamiana jej na ze scenę typu – en ronde – zbudowaną zazwyczaj w kształcie czworoboku lub koła, otoczonego z czterech stron widownią stanowi podłoże tej „gry”. Skoro, więc sala teatralna wyposażona jest w tradycyjną scenę typu pudełkowego to rezygnacja z niej musiała mieć istotną przyczynę. Ta „oczywistość” klucza interpretacyjnego do spektaklu „objawia” się widzowi już w drzwiach wejściowych.  Ale czy spektator – widz ma świadomość, że reżyser – w niezauważalny dla niego sposób, jak za dotknięciem „magicznej różdżki”, zmienia – właśnie jego – teatralnego widza,  w żądnego krwi i emocji kibica MMA, a teatralną scenę  w czworoboczną profesjonalną klatkę do walk MMA (mixed martial arts), gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. Oczywiście MMA czy WBC służy tu za metaforę zupełnie innej walki. Scena staje się Koloseum, areną, za sprawą iluzji teatralnej i umiejętnego rozbudzenia  wyobraźni widza. Życie w tym iluzyjnym „Circus Maximus” jest obrazem pojedynku ze śmiercią. I tutaj ekshibicjonistyczna  poezja Świrszczyńskiej potrafi poruszyć wyobraźnię. Przygasa światło i z głośników zacznie rozbrzmiewać (entrance music), muzyka wejścia na ring – do klatki. Z niej wychodzi się albo z podniesioną głową albo na tarczy.

 

I tu – zanim z głębi ciemnej sali wyłoni się kobieca postać okryta bokserskim szlafrokiem z kapturem – należą się gromkie brawa dla Marcina Guzika za adekwatną, ekscytującą muzykę „motywacyjną”, wprowadzającą zawodniczkę na ring, a widza w atmosferę walki. Świetna ścieżka muzyczna, stanowiąca unerwienie tego monodramatu. Z kolei, wspomniana forma teatralna – okazuje się być najwłaściwszą do unaocznienia istoty tej kobiecej walki z niewidzialnym przeciwnikiem. Minimum środków artystycznych odkrywa całe spektrum znaczących interpretacji. Bohaterka – ubrana w biały sportowy T-shirt, a właściwie damską bokserkę i czerwone bokserskie szorty, pozostawiona sama sobie na scenie musi walczyć z wrogiem, który okazuje się być jej cieniem. Kolor stroju oczywiście nie jest tu bez znaczenia. Uderzenia w powietrze kobiecym prawym prostym czy lewym sierpowym znakomicie może ilustrować istotę agresywnego feminizmu, który w istocie pozostaje pozorowaną walką – z mężczyzną, jako „zastępczym wrogiem” suflowanym przez popkulturę i media. Ciosy mimo zmęczenia i zadyszki trafiają w próżnię, bo „uogólniona w aktorce” kobieta walczy ze swoim archetypem, z niewidzialnym i nierozpoznanym przez siebie duchem kobiecości.    

 

Wybór Świrszczyńskiej, której poezja jest cielesna aż do krwi, trzewi i ekskrementów, rezonuje idealnie z metaforą ringu. Warto wsłuchać się w jej turpistyczny liryzm by zrozumieć, że niewiele ma wspólnego z przypiętą jej łatką feministki, a tym bardziej już ze współczesną „hardkorową” jego odmianą. Można by poetce zarzucić raczej poliamorię, bo kochała wielu mężczyzn, czasem – aż do nienawiści, ale nie ma to nic wspólnego z krytyką fallocentryzmu. Wręcz przeciwnie takie wyznanie: „Tęsknię wnętrznościami (…) moja skóra/ jest zrobiona z tęsknoty./Ale najpotężniej/tęskni światło w mojej głowie./Ono nie umiera/nawet we śnie,/kiedy umierają włosy, wnętrzności i skóra”… Brzmi to jak modlitwa, metafizyczne wyznanie wiary.

 

Oczywiście Tomasz Żak rozgrywa te etiudy – rundy aluzyjnie zderzając obraz sceniczny z poetyckim językiem, z muzyką pobudzając wyobraźnię. A słowa poetki trafiają jak ciosy prosto w twarz widza, w szczególności  – kobiety, która z pewnością rozpozna w sobie te emocje i stany ducha. Jak w bolesnej konstatacja z wiersza „Wszystkie chwyty dozwolone”: „Chwytam się wszystkiego/ żeby się nie zapaść/ w przepaść”. Świrszczyńska nawet z jakimś sadomasochistycznym upodobaniem walczy z własnym odbiciem w lustrze: „Mówię do swego ciała: ty ścierwo (…) ty głupie, ślepe ścierwo – mówię i pluję w lustro”.  Mocne, ekshibicjonistyczne teksty w ustach kobiety. Ale… czy nie są one odpowiedzią na marność współczesnego mężczyzny. Jak w „Tańcu-mordu”: „Odchodzę/Nie dałeś mi cierpienia/więc nie oczekuj ode mnie/ nienawiści/To zbyt okazały i ciężki podarunek/Chyba nie jesteś wart/rzeczy tak kosztownej/ jak strzęp żywego ciała/ (…) Zabiłam cię w sobie łatwo…”. Albo sama prosi: “Nie całuj mnie, miły. Nie tul mnie , miły. Jeśli mnie kochasz, zabij mnie, miły.

 

Kobieta, która nie znajduje godnego sobie mężczyzny niekoniecznie pragnie zmienić płeć i stać się mężczyzną. Zostaje jej albo samotność: ogromna perła samotności/ w niej się ukryłam (…) Jestem sama/Jestem sama/ a więc jestem niczym”,  albo  przyjaciółki na plantach: „stare żebraczki, wariatki./ W ich oczach są pierścionki,/z których wypłynęły drogie kamienie./Opowiadamy sobie swoje życia/od dołu, od człowieczego dna./Siostry z dna,/mówimy biegle językiem cierpienia”… Albo  próbuje wyjść z ciała – „soma” które stało się dla niej grobem „sema”: „Moje ciało, […] Mądrze tresowane, możesz stać się dla mnie bramą, przez którą wyjdę z siebie i bramą, przez którą wejdę w siebie”.  

 

Należą się też gratulację Halinie Machel za oryginalne  wcielenia się w zawodniczkę World Boxing Council. W jakimś sensie warunki fizyczne, kobieca fizjonomia, karnacja i sportowa sylwetka, pozwoliły na wykreowanie na scenie – „ringu” sobowtóra „Tygrysicy”.  Dodatkowe brawa za boxer braids, piękne afrykańskie warkoczyki i dopracowane niuanse stroju,  które tworzą oryginalny portret wojowniczki, a jednocześnie fenomenalnie ukrywają to, co wręcz krzyczy z wnętrza serca i kobiecej duszy. To pomieszanie: kobiecej ręki odzianej w rękawicę bokserską z  liryką Świrszczyńskiej tworzy nieoczekiwany walor. Co prawda, premierowy pokaz– z natury rzeczy – nie był jeszcze mistrzowskim popisem. Intuicyjna gra, swoboda gestu, emisja głosu, artykulacja  przy jednocześnie pozorowanej walce nie jest łatwą sprawą. Myślę, że to kwestia czasu. Nie mniej aktorski lwi pazur pojawił się w niejednej odsłonie. I przyznam się, że właśnie ten brak wygładzonego profesjonalizmu w tym spektaklu miał – tak sądzę, przynajmniej dla mnie – większą siłę ekspresji.

Nie wiem, czy to przypadek, że tytuł nawiązuje do filmu Clinta Eastwooda „Za wszelką cenę”. Może warto przywołać go na zasadzie hiperteksu, jako paralelę  między 30-letnia filmową Maggie Fitzgerald, a wspomnianą w programie teatralnym „Tygrysicą” Ewą Piątkowską…

 

Wracając do teatralnego folderu wierzę, że „cztery twarze kobiety” zapewne objawiają się w zamieszczonych na trzeciej stronie, czterech notkach: Zbigniewa Bieńkowskiego, Stanisława Balbusa, Czesława Miłosza i Tomasza A. Żaka, reżysera spektaklu. To cztery maski które, różnią się kolorem, odcieniami kobiecości, jak zagrane sceniczne etiudy – rundy. Leżały na scenie razem z innymi symbolicznymi rekwizytami czekając na swój czas. Cztery twarze Świrszczyńskiej tej sprzed wojny, tej z barykady, z poetyckiego teatru, i tej, która mówi do siebie „Jestem baba”. Przedziwna kobieca martyrologia i czasu wojny i czasów PRL, w których swojskim okupantem był pijany mąż, damski bokser, matrymonialny hochsztapler. A dzisiaj, ten nieobecny bohater, mężczyzna metroseksualny, skrojony na miarę koncernów kosmetycznych i odzieżowych to najmniejszy problem, bowiem odpowiedzią na psychologiczno-kulturową kastrację mężczyzn stają się silne androginiczne kobiety. „Za wszelką cenę” nawet utraty mężczyzn. Ale… gdy mężczyzna stanie się babą, zrówna się mentalnie, cieleśnie, kulturowo, ekonomicznie potrafi zadowolić tym samym – kobietę feministkę.

 

tekst – Jan Maniak

zdjęcia – Stanisław Kusiak

Zobacz również:

Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Najnowsze spektakle:

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma “Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl