Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

XV Edycja Festiwalu Vitae Valor

20-23 listopada 2025

Tegoroczne hasło festiwalu: OBLICZA PRZYJAŹNI

Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie
prezentuje
7 odcinkowy miniserial „OPOWIEŚCI TEATRALNE”

W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy „polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- „ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, „Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

„…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

Tomasz A. Żak: Wojna w czas Wielkiego Postu

Jak pamiętam, ładnych parę lat trwało, aby o „Orkiestrze” zbierającej pieniądze pod hasłem „świątecznej pomocy”, można było mówić krytycznie. Niepisany przymus „miłosierdzia” wykluczał możliwość jakiejkolwiek refleksji i wykluczał personalnie każdego, kto taką refleksję upublicznił. A jak jest dzisiaj? Wojna za naszą wschodnią granicą skończy się przecież, a o tej, którą nam wypowiedziano już dawno, jakby zapomnieliśmy, a ona „jeńców nie bierze”. Mówienie o wojnie kulturowej (a do niej nawiązuję we wstępie) jest dzisiaj nieco trudniejsze, niż przedwczoraj. A to dlatego, że wojnę znów pozwolono nam kojarzyć z prawdziwym strzelaniem ludzi do siebie, a nie na przykład z grą komputerową. Czy powodem jest to, że strzelają bliżej niż w Syrii czy w Palestynie? W każdym bądź razie różne „wojny” straciły legitymację do używania militarnego języka. Na przykład „wojna klimatyczna” alba ta o prawa nienormatywnych mniejszości seksualnych. Podobnie blado wypada do niedawna najważniejsza z „wojen” jaką ludzkość toczyła w swych dziejach, czyli „wojna z covidem”. Czy wobec tego kulturową wojnę również powinniśmy wziąć w cudzysłów?

 

Otóż nie. Bo również ocena tego kto do kogo strzela, dlaczego strzela i co z tego wynika, jest uwarunkowana konkretną świadomością kulturową albo… antykulturową.

Prolog

Biskup Innsbrucku, Hermann Glettler, umieścił w ołtarzu kościoła uniwersyteckiego pw. św. Jana ogromne zdjęcie nagiego wytatuowanego mężczyzny. Ów katolicki (?) hierarcha tak tłumaczy tę fotograficzną prowokację: Wielki Post to czas refleksji, oczyszczenia, uwrażliwienia na potrzeby innych i „odrodzenia” z mocy wiary. Dodaje do tej narracji kontekst ukraiński, sugerując, że oto widzimy „pół-Ukraińca” „demonstrującego w tych dniach przeciwko szaleństwu wojny”. Austriacki biskup nie powiedział prawdy. Zdjęcie wykonane rok temu przedstawia gruzińskiego pederastę, który faktycznie protestował, ale przeciwko zamknięciu w stolicy Gruzji homoseksualnego klubu nocnego. A tak w ogóle i to działanie, i to „dzieło” jest oczywistym bluźnierstwem realizowanym przy pomocy skrajnie nieestetycznego fotogramu.

W stolicy Polski, pod kuratelą władz tego miasta, od lat kilkunastu organizowany jest duży interdyscyplinarny festiwal sztuki o nazwie odwołującej się do wiary chrześcijańskiej – „Epifania”. Mamy działania teatralne, muzyczne, wizualne (w tym sztuki plastyczne), ale też kulinarne i inne towarzyszące (np. panele dyskusyjne). Już poprzednie edycje wzbudziły we mnie istotne wątpliwości, co do formy tych wydarzeń, jak i do samego ideowego przesłania całej imprezy odbywającej się w czas Wielkiego Postu. Tegoroczny program upewnił mnie co do tego, że „Epifania” warszawskie są jednym ze sztandarowych przedsięwzięć promujących antykulturę w Polsce.

 

Ateizacja, jako czynnik libertyńskiej indoktrynacji społeczeństw niegdyś katolickich, bardzo skutecznie posługuje się sztuką. W Polsce te działania „przyspieszyły” w ostatniej dekadzie wraz z kolejnymi obrazoburczymi wystawami plastycznymi (w Narodowej Galerii Sztuki „Zachęta” czy w Centrum Sztuki Współczesnej) oraz bluźnierczymi przedstawieniami teatralnymi (np. „Nasza przemoc i wasza przemoc” w Bydgoszczy czy „Betlejem polskie” w Wałbrzychu). Kolejne szafoty, na których uśmiercano polską kulturę powstają w każdym zakątku kraju. To tak przyspieszyło, że już niewiele osób pamięta te choćby najbardziej nagłośnione „egzekucje” na naszej tożsamości. Przypomnijmy co nieco: lansowana w całej Polsce „Golgota Picnic”; „Wróg się rodzi” w Toruniu; „Zakonnice odchodzą po cichu” w Opolu; „Klątwa” w Warszawie; „ #chybanieja” w Rzeszowie; niedawno „Kora. Boska” w Krakowie i „Radio Mariia” w Warszawie (to w osławionym Teatrze Powszechnym) czy „Śmierć Jana Pawła II” w Poznaniu. To oczywiście tylko wybór tych „jadących po bandzie” spektakli, które są bez wątpienia bardzo skuteczne w tworzeniu subkultury „czarnych protestów” i ogólnie stymulujące rewolucyjną ultra nienawiść do Kościoła.

Równolegle prowadzona jest w tym zakresie indoktrynacja „kulturalna” na „wyższym poziomie”, odwołująca się formacji tzw. „otwartych katolików” oraz do praktyki modernizmu wykreowanego na i po II Soborze Watykańskim. Kluczem jest tutaj oddziaływanie na odbiorcę poprzez emocje relatywizujące dogmaty wiary i podstawy Katechizmu. Mamy więc skrojone po protestancku „ Boże miłosierdzie”, który wybaczy wszystko i każdemu, a przy tym mamy, tzn. nie mamy już piekła („jest puste”). Mamy „zbawienie dla każdego”, bez względu na wiarę, którą wyznaje, a także i wtedy, kiedy w nic nie wierzy. Mamy ministrantki i biskupki, które w ten sposób naprawiają odwieczny błąd antyfeminizmu w Kościele… I wszystko to ubrane w kostium działań artystycznych, które już dawno przekroczyły w swych przesłaniach granicę herezji i religijnego zaprzaństwa. Bo tak właśnie wygląda kulturowa wojna, której hasłem przewodnim może być wypowiedź z 2019 r. prof. Todda Greena, wykładowcy uniwersyteckiego, doradcy ds. Islamofobii w Departamencie Stanu USA w okresie prezydentury Obamy: „chrześcijaństwo jest opresyjnym systemem politycznym, nastawionym na dyskryminację”.

A „Epifanie” Roku Pańskiego 2022? Ten patchwork przyciąga tęczowymi obrazkami odwołującymi się do różnych religijno-sentymentalnych kontekstów. Najlepiej opisze nam to dyrektor festiwalu, Paweł Dobrowolski: „Blisko nam do idei Jana Pawła II, by odnowić dialog sztuki z religią, ale na warunkach, które pozwolą artystom czuć się bezpiecznie”. Bezpiecznie, czyli bez żadnego obyczajowego czy religijnego tabu, jak należy domniemywać (dodajmy, że chodzi o tabu tylko w obszarze chrześcijaństwa). Dobrowolski kontynuuje tak: „Jako festiwal próbujemy przywrócić tę kategorię sztuce i w tym być poszukiwaczami epifanii, rozbłysków piękna. Jednak to, co na nim pokazujemy, nie ma wcale uroku łatwego piękna. Ono nie opiera się na symetrii, harmonii, ani tym bardziej kiczu. Podejmujemy trudne tematy (…) Poszukujemy przede wszystkim czegoś, co okaże się mocne. To nie musi wszystkim się podobać, ważne, by wytrącało nas z bezpiecznych ram, w obrębie których na co dzień się poruszamy”. Trochę to bełkotliwe, ale przecież takim językiem posługuje się postmodernizm. No i w sumie pan dyrektor przecież niczego nie ukrywa.

I faktycznie, kiedy przyjrzymy się z bliska ofercie programowej tego festiwalu, to spełnia ona dokładnie założenie wyartykułowane przez Dobrowolskiego: są „trudne tematy”, jest „mocno”, zostajemy „wytrąceni z bezpiecznych ram”. Żeby było treściwie i dowodnie, opowiem co nieco, „pochylając się” nad ofertą teatralną, czyli nad tym, co jest mi zawodowo najbliższe.

 

Odsłona pierwsza

Festiwal projekt zatytułowany „Obraz/y uczuć”, na który składają się pokaz teatralny w reżyserii Krzysztofa Popiołka (z udziałem aktorów Teatru Ludowego z Krakowa) oraz „spotkania ze współczesnymi autorytetami myśli i idei.” Wszystko skupia się wokoło „współczesnego sporu toczącego się wokół wiary, pojawiających się narracji o profanacjach, bluźnierstwie i obrażaniu uczuć religijnych” oraz „zarzutów o powierzchowność praktyk religijnych, kłamstwo i hipokryzję”. I pomimo plakatowej deklaracji o „potrzebie platformy dialogu, która umożliwiłaby nowe spojrzenie”, owo spojrzenie jest a priori zdefiniowane bez dialogu. Bo według twórców „Obraz/y uczuć” po pierwsze „rozmawiać o Jezusie” to rozmawiać o tym, gdzie znaleźliśmy się z naszym humanizmem w XXI wieku, obojętnie czy określamy siebie jako wierzący, postwierzący, niewierzący czy ateiści?” Po drugie: „Gdzie jest nasze chrześcijaństwo, kiedy na naszej granicy umierają ludzie?” (Trochę przestrzelona teza wobec sytuacji z ukraińskim uchodźcami). Po trzecie: „Największą zniewagą, jaką możemy popełnić w stosunku do wiary, to wyobrażać sobie, że kiedykolwiek mogłaby potrzebować pomocy państwa”. I dodatkowo mamy przyjąć do wiadomości demagogiczne stwierdzenie, że „im bardziej religia potrzebuje policji, tym bardziej ujawnia swoją słabość, swoją fałszywość”. Kompiluje te idee Krzysztof Popiołek, reżyser po krakowskiej PWST. Był asystentem m.in. Krystiana Lupy i Michała Zadary. Reżyserował w Teatrze Kana w Szczecinie i w Teatrze Żydowskim w Warszawie.

 

No i do tego jeszcze te „autorytety myśli i idei”. Któż to? Pytanie dobre, bo są to persony – przynajmniej dla mnie – zupełnie nie znane. Jest ich dwie. Zacznijmy od kobiety, choć istnieje ryzyko, że osoba ta mogłaby to potraktować, jako przejaw szowinizmu. Bowiem pani doktor Katarzyna Kasia przedstawiona jest następująco: „Filozofka, kierowniczka Katedry Teorii Kultury, prodziekanka Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, dziennikarka radiowo-telewizyjna, publicystka”. Drugim autorytetem w tym projekcie jest Ignacy Dudkiewicz – „filozof, bioetyk, publicysta i dziennikarz. Członek zarządu Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie”. Jest też red. naczelnym „Magazynu Kontakt”, który w podtytule definiuje się, jako „Magazyn lewicy katolickiej”.

 

Odsłona druga

Twórcy spektaklu „Filoktet ex machina” nawiązują się do mitu o łuczniku spod Troi – Filoktecie. Nie jest to jednak, jakby można domniemywać, inscenizacja tragedii Sofoklesa. Tekst napisał Arkadiusz Nosal, kolejny z licznych asystentów Krystiana Lupy, uznawanego za guru polskiego współczesnego teatru. Za reżyserię odpowiada Agata Koszulińska. W ub. roku była tzw. rezydentem w „Dream Adoption Society”, w Teatrze Powszechnym w Warszawie. W ramach owego „adoptowania snów” (?) rezydenci pracują nad „rozwijaniem języka sztuk cyfrowych – wirtualnej i rozszerzonej rzeczywistości w przestrzeni teatru i sztuki performance”, korzystając z takich rozwiązań jak „skanowanie i implementacja aktorów do wirtualnego środowiska 3D”. Koszulińska ponadto od wielu lat działa w grupach pracujących na rzecz zmiany standardów w instytucjach kultury (co by to nie znaczyło). Jak sama o sobie mówi, jest „wielbicielką interdyscyplinarności sztuki oraz spotkań ludzi i nie-ludzi”.

W spektaklu wykorzystano osobiste doświadczenia oraz obecność artystki chorej na nieuleczalną chorobę. Ta sceniczna wiwisekcja posłużyła do zbudowania narracji, wedle której współczesny człowiek dąży do „pełnej kontroli nad tym, co wcześniej nazywaliśmy losem”. Celem tego ma być „stanie się współczesnymi herosami” i „nieśmiertelność”.

 

Odsłona trzecia

Jeżeli ktoś ma jeszcze jakieś „staroświeckie” przekonania o relacji ojca i syna, to taneczny spektakl Kieleckiego Teatru Tańca pt. „SM. Masochistyczne obrazy ojciec – syn” skutecznie go reedukuje. Wedle intencji twórców „rozwibrowane w tańcu współczesnym ciało” wyraża – i tu dajmy nieco dłuższy cytat – „słabości syna w stosunku do figury ojca, słabości męskiej, dziecięcej miłości syna do ojca określanej przez Zygmunta Freuda miłością erotyczną oraz symbolicznym „zabójstwem” ojca jako aktem wejścia w dorosłość”. Uff!

Dodajmy do tej krótkiej charakterystyki przedstawienia, że za choreografię odpowiada nieznany mi zupełnie Tobiasz Sebastian Berg, a za dramaturgię (to taka nowa pozycja na liście płac) Beniamin M. Bukowski. Może niewiele wiemy o osiągnięciach twórczych tego pana, ale przecież w jego osobie odnajdujemy zastępcę dyrektora do spraw artystycznych w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. I właśnie w „Starym” Bukowski wyreżyserował w ubiegłym roku spektakl „Arianie” (według własnego tekstu). Przedstawienie stawia modne pytania o tolerancję wobec inaczej rozumiejących wiarę i religię. W sumie poprzez wodewilową formę bagatelizuje herezję i wyrażą tęsknotę za nieobecnością tej wyklętej przez Kościół sekty.

 

Odsłona czwarta

Po próbie rehabilitacji religijnego odstępstwa od dogmatów i Magisterium, organizatorzy festiwalu podejmują próbę nobilitacji antyestetyki, zdefiniowanej w sztukach plastycznych przez symboliczny obraz czarnego kwadratu na białym tle. Dokładnie dzieło o takim tytule namalował w roku 1915 abstrakcjonista Kazimierz Malewicz, uznawany za twórcę suprematyzmu, czyli całkowitego oderwania sztuki od rzeczywistości. Po rewolucji bolszewickiej został komisarzem ludowym Sowietów ds. kultury. Tę właśnie postać autorzy spektaklu „Kierunek zwiedzania” uczynili podmiotową dla swego dzieła, definiując jego przesłanie hasłem: „Każda rewolucja wymaga jednak ofiary”.

Autorką scenariusza i reżyserem przedstawienia jest Aleksandra Bielewicz, studentka reżyserii w warszawskiej Akademii Teatralnej i absolwentka Uniwersytetu Paris 3 Sorbonne Nouvelle. Jej doświadczenia zawodowe to bycie asystentką Radosława Rychcika i Natalii Korczakowskiej. Jej autorskim dziełem był plenerowy spektakl pt. „Momik”, pokazany na 18. Festiwalu Warszawa Singera, organizowanym przez Fundację Shalom.

 

Odsłona piąta

Po zrelatywizowaniu podstaw wiary i podstaw estetyki nadszedł czas na bezpośredni atak na Kościół. Nie da się bowiem inaczej rozumieć spektaklu „Umiłowane” w reż. Michała Zdunika. Sam plakat tego przedstawienia mówi wiele. Otóż widzimy klasyczny motyw ikonografii religijnej, czyli Chrystusa Pantokratora, ale z twarzą kobiety. Treść spektaklu „twórczo” rozwija tę ikonę. Bohaterem jest charyzmatyczny i uwielbiany przez ludzi kapłan, który jednak „ukrywa mroczną tajemnicę”. No i są pokazane ofiary owego księdza – lekceważone, wyśmiewane i przemilczane.

Zaraz potem pojawia się kobieta, dla której- według autorów – „często nie ma miejsca w kościele”, która jest „poza dyskursem i głównym opisem”. Co więc proponuje nam autor tekstu i reżyser? Mamy „wreszcie dać im głos, pozwolić mówić. Niech one przedstawią swoją historię. Muszą dać rozgrzeszenie nam wszystkim”.

 

Odsłona szósta

To kolejne na tym festiwalu spotkanie z dramatopisarzem Arkadiuszem Nosalem, który tym razem przysposobił tekst do przedstawienia „Pasolini. Sny przed końcem” (produkcja Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu). Reżyserem jest Judyta Berłowska, definiująca się zawodowo, jako „pedagożka teatralna” nastawiona na realizację spektakli dla dzieci i młodzieży. Jej reżyserskim debiutem było przedstawienie „Hotel Kijów” w osławionym Teatrze Barakah w Krakowie.

Pier Paolo Pasolini, „poeta, dramaturg, dziennikarz, komunista i reżyser filmowy, enfant terrible włoskiej kultury lat 60” – tak mniej więcej jest przedstawiany w internecie. Czasami pojawia się jeszcze określenie: „skandalista”, które w przypadku Pasoliniego jest współczesnym politpoprawnym synonimem dla jego homoseksualizmu. Zresztą, ta przypadłość doprowadziła go do tragicznej śmierci na plaży w Ostii, gdzie niefortunnie dobrał sobie partnera. 17—letni Giusseppe nie tylko nie zaakceptował „zalotów” starszego pana, ale go skatował i ostatecznie uśmiercił.

Śmierć pisarza zakochanego w Marksie, reżysera walczącego z katolicyzmem, okazuje się pretekstem dla autorów spektaklu, aby w osobie Pasoliniego przedstawić nam człowieka, który według nich „przez całe życie zabierał głos w imieniu tych, którzy tkwili na marginesach systemu”. Czy chodzi tutaj o wykreowanie kolejnego patrona dla Ruchu LGBT+? To nader prawdopodobne wobec takiego oto podsumowania dokonań artystycznych Pasoliniego: „Swoją sztuką próbował nie tylko krzewić piękno, ale też przeciwstawiać się systemowej opresji”.

 

Odsłona siódma

Z tą propozycją (spektakl „W siebie wstąpienie”) mam niejaki problem, bo niewiele o niej wiadomo, choć reklama przedstawienia werbalnie już ślizga się po granicy bluźnierstwa. Posłuchajmy: „Trójka bohaterów poszukuje sensu życia pomiędzy odgrzewaną zupą, a ekranem komputera. O czwartej nad ranem, gdy noc styka się z dniem, a życie ze śmiercią, przeżywają cyfrowe zmartwychwstania, jedzą instant wieczerzę i modlą się w Ogrójcu nad kubkiem kawy”. Jest to dość paskudne, niczym onegdajsze chamskie żarty jednego aktora na temat tu-polewa. Podobne odczucia wywołuje plakat z nagim kobiecym torsem przeciętym dwuznacznie paskiem liternictwa. Powtórzmy – jest to paskudne i śliskie.

Autorkami spektaklu są dwie panie: Ewa Mikuła odpowiada za tekst, a Marta Streker za reżyserię. Ta druga, co na pewno jest ważną informacją, praktyczne nauki zawodu pobierała u Michała Zadary, czołowego reprezentanta antykultrowego salonu (m.in. asystując przy jego „Dziadach” zrealizowanych we Wrocławiu).

 

Odsłona ósma

A na koniec Centrum Kultury im. Jana Pawła II, czyli organizator festiwalu, postanowiło iść na całość i zaprasza na spektakl „jezus”. Mała litera w mieniu Drugiej Osoby Boskiej, nie jest błędem – tak to zapisali twórcy przedstawienia: autor tekstu – Mateusz Górniak oraz duet reżyserski – Olga Ciężkowska i Jan Kanty Zienko. Proweniencja światopoglądowa twórców jest bardzo podobna do już tutaj przedstawianych person. Pani Olga praktykę teatralną realizowała asystując przy spektaklach Grzegorza Jarzyny i Mai Kleczewskiej. Pan Jan Kanty, to także asystent Jarzyny przy realizacji spektaklu dyplomowego na krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych. Jego dorobek, jak dotąd, jest w zasadzie żaden, natomiast koleżanka ma już na swym koncie spektakl zatytułowany „Piekła nie ma”, pokazany w ub.r. na. Forum Młodej Reżyserii w Łodzi.

Świat „bez piekła” Ciężkowskiej, to świat, w którym kobiety „odrzucają systemowo wkodowane sądy moralne, skupiając się na uprawomocnionej walce o indywidualnie rozumiane szczęście, spełnienie i miłość”. A szczęście to, według tej pani, „prawo do samostanowienia o własnym ciele”, rozumianym najprymitywniej, czyli poprzez jego funkcje seksualne.

Tacy twórcy opowiedzą w swym festiwalowym spektaklu o „małżeństwie jako narzędziu biopolitycznej władzy”. Co to ma wspólnego z Panem Jezusem? Ano to, że „Pan Jezus po weselach chadzał i wino pijał”, a „władzy zależy na utrzymywaniu porządku w strukturach pokrewieństwa. Hierarchia drzewa genealogicznego, która odnawia się w chwili ślubu, to system polityczny. Rodziny to większość, a być w większości to ulga, szansa na przetrwanie i reprodukcję”. Ot i tyle.

 

Kurtyna

Centrum Myśli Jana Pawła II, autor i organizator festiwalu „Epifania”, pozycjonuje swoją działalność „w obszarze kultury, edukacji i budowania zaangażowanego i odpowiedzialnego społeczeństwa”. To co powyżej starałem się pokazać dość jednoznacznie, jak myślę, zaprzecza „dętej” deklaracji Centrum, że oto ta ich działalność jest „miejscem spotkań i dialogu” oraz „tworzy przestrzeń współpracy ze środowiskiem naukowym i artystycznym ponad podziałami kulturowymi i ideologicznymi”. Jesteśmy w przestrzeni jednorodnej ideologicznie i niewiele mającej wspólnego z wiarą katolicką.

Dyrektor Centrum, pan Dobrowolski, nawet mówiąc o wierze w czasie Wielkiego Postu, co marketingowo kojarzy ze swoim festiwalem, stwierdza, że czas ten tylko „niektórzy z nas przeżywają religijnie”. I zaraz potem, na jednym oddechu, przenosi całą ideę festiwalu w sferę profanum: „ale nawet nie będąc wierzącymi, przednówek często traktujemy jako okres zmian, porządków, nowych aktywności”. Wynika z tego, że chodzi o te „porządki” i „nowe aktywności” przedstawione powyżej. Bo, według Dobrowolskiego, „artyści, aby spojrzeć na prawdy wiary z większym dystansem i przefiltrować je przez własną wrażliwość, muszą być wolni i nieskrępowani żadną doktryną”.

 

Wydarzenia tegorocznego festiwalu wpisano w kontekst „wiodącego toposu sztuki europejskiej”, jak nazywają organizatorzy postać Jezusa. Znamienne słowa Chrystusa – „Czemuś mnie opuścił?”, wypowiedziane na krzyżu, uczyniono hasłem festiwalu. My możemy mieć tylko nadzieję, że jednak Pan Bóg nas nie zostawi na pastwę takiej sztuki i takich jej reprezentantów.

 

Tomasz A. Żak (Pch24.pl)

Zobacz również:

Dziady w Seminarium

Teatr Seminaryjny Wyższego Seminarium Duchownego w Tarnowie w sobotę 8 listopada 2025 r. dał kolejną, oczekiwaną z ogromnym zainteresowaniem swoją premierę. Przed rokiem pokazali „Zemstę” Al. Fredry,tym razem były to słynne Dziady Adama Mickiewicza, dokładnie

Czytaj więcej....
Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Teatr Nie Teraz

Galeria Mistrzów:

Najnowsze spektakle:

MINIATURA TEATRALNA
PREMIERA
18 października 2025, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

MINIATURA TEATRALNA
PREMIERA
12 października 2024, Dwór Brzozówka w Tomicach k/ Warszawy

PREMIERA
5 października 2024, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
11 października 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma „Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl

YouTube