Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr Nie Teraz w “ŚWIETLICY”
Zapraszamy na pierwsze spotkanie
16 maja 2024 o godzinie 18:00
w OPA w Rudzie Kameralnej
adres: Ruda Kameralna 150

Zacni Przyjaciele, Koleżanki, Koledzy i Znajomi
Dziś, 4 kwietnia 2024 r.
zgodnie z zapowiedzią i równolegle z premierą
w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie,
trafił do sieci pierwszy odcinek
7 odcinkowego miniserialu „OPOWIEŚCI TEATRALNE”.

Serdecznie zapraszam, wystarczy kliknąć poniżej. Krzysztof Borowiec.
PS. W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy “polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- “ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, “Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

“…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

Lilith i lustro

 

Teraz jestem jeziorem. Kobieta pochyla się nade mną,

Przeszukuje aż do dna, żeby odkryć kim jest naprawdę.

Sylvia Plath – Lustro

 

Przeraża mnie ta ciemna istota

Uśpiona we mnie.

Sylvia Plath – Wiąz

 

Najpierw Teatr Nie Teraz dał w Zakliczynie premierę wznowionego po 13 latach spektaklu „Intensywność szkła poza percepcją”. Niecały miesiąc później mogłem zobaczyć to dzieło ponownie w piwnicach Tarnowskiego Centrum Kultury. Te dwa oglądy pozwoliły mi uporządkować emocje związane z tym niezwykłym artystycznym przekazem. Jednego jestem pewien – mamy do czynienia z dużym wydarzeniem kulturalnym…

 

Poświęciłem sporo czasu by porównać repertuar polskich teatrów, szczególną uwagę zwracając na inscenizacje odwołujące się do biografii Sylvii Plath i Janis Joplin, a więc swoistych podmiotów lirycznych przedstawienia Teatru Nie Teraz. Przy tej okazji odkryłem jakie „misje” wyznaczają sobie teatry w Polsce, co w tym kontekście nie jest bez znaczenia. Na przykład misją warszawskiego Teatru Powszechnego jest, aby we wszystkich działaniach artystycznych i społecznych mówić o ważnych i niewygodnych tematach takich, jak: „kryzys uchodźczy, odradzające się tendencje faszystowskie, pedofilia w Kościele, rozliczenie transformacji ustrojowej, krytyka kapitalizmu, kondycja sztuki krytycznej, nowe oblicza polskiej klasy średniej, ekologia, czy feminizm”. Nie będzie odkrywczym stwierdzenie, że ta „misja” kojarzy się z Manifestem Komunistycznym. W oparciu o takie „ideologiczne wytyczne” każde działanie artystyczne będzie w efekcie kiepskim politycznym kabaretem. Wystarczy unieś lekko w górę fartuszek sztuki, by odkryć pod nim agenturę wpływu. Światopoglądowy bełkot i podniesione do rangi sztuki socjotechniczne sztuczki z pewnością nie przerobią „zjadaczy chleba” w „aniołów”.

Piszę o misji teatru dlatego, że znając takie deklarowane „posłannictwo”, mamy od razu wyznaczony kierunek interpretacji spektaklu. Łatwiej wydobyć ukryte sensy, odczytać symbole, znaki i wymowę rekwizytów. Co innego będzie więc znaczył przechylony krzyż w Teatrze Powszechnym, który „walczy z pedofilią w Kościele”, a zupełnie coś innego w Teatrze Nie Teraz. Inną będzie rola aktorki wcielającej się w postać hipisowskiej piosenkarki Janis Joplin u Tomasza Gawrona w Teatrze Muzycznym Capitol, a kompletnie inny „charyzmat” ma ta sama postać u Tomasza Żaka.

 

Spróbujmy najpierw przeanalizować enigmatyczny tytuł: „Intensywność szkła poza percepcją”. Sam w sobie brzmi psychodelicznie. Kojarzy się z książkę Aldousa Huxleya „Drzwi percepcji”. Może jednak w tytułowym „szkle” jest ukryte głębsze znaczenie. Szkło – taka jego rola – jest „poza percepcją” wzrokową widza, ale bynajmniej nie słuchową. Jego dźwięk docierający gdzieś z offu i rozprasza, i przestrasza. Towarzyszy spektaklowi i daje znać o sobie w nieoczekiwanych momentach. Słyszymy brzęk tłuczonego szkła, choć go nie widzimy. Akustyczny złowróżbny znak, który można przeoczyć, choć może grać w tym spektaklu rolę dzwonu na trwogę. Jest jakimś sensie kluczem otwierającym drzwi do ukrytych sensów tego monodramatu składającego się ze scenicznych etiud, monologów i songów. „Szkło” bywa przeźroczyste jak powietrze, którego nie dostrzegamy. Drżenie powietrza może stać się słowem, a Słowo – Logosem. Nie zapomniałem oczywiście o „Szklanym kloszu”, autobiograficznej powieści Sylvii Plath. Polski tytuł nie oddaje tej wieloznaczności zawartej „The Bell Jar”. „Bell” to dzwon, kielich, a „jar” to słoik, wstrząs, dysharmonia, zgrzyt, wibracje. Wszystko to „zagrało” wieloznacznym znakiem w tym spektaklu.

 

 

Oczywistym jest, że zmitologizowane przez popkulturę ikony feminizmu (Joplin, Plath) są w tym przedstawieniu jedynie pretekstem do snucia zupełnie innej opowieści. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że mamy tutaj opowieść nawiązującą do Księgi Rodzaju, do… Genesis, do tajemniczego „teatru płci”, który rozegrał się w Edenie. A zamykająca scenę rama wielkiego lustra, ten niemy kontrapunkt scenografii, będący aluzją do wiersza Sylvii Plath „Mirror”, jest genialny w swej prostocie. „Lustro” Plath, interpretowane feministycznym kluczem, kluczy jedynie w ideologicznych zaklętych rewirach i niewiele wyjaśnia. W spektaklu odnajduje swą głębię:; jakby chciało przemówić ze sceny: „Teraz jestem jeziorem. Kobieta pochyla się nade mną / Przeszukuje aż do dna, żeby odkryć kim jest naprawdę”. Stoi niby drzewo Wiadomości Dobrego i Złego. Lustro – Logos – Pismo. W nim odkrywamy swoją prawdziwą tożsamość. Stojący pośrodku niemy rekwizyt jednak tylko udaje lustro. Nie spełnia swojej roli. Nie odbija prawdy. Zieje czarną pustką. Dźwięk tłuczonego szkła zapewne wyjaśnia dlaczego. Oczywiście, ta „teologiczna” konkluzja nie wynika bezpośrednio z rozgrywającej się akcji. Ale narzuca się sama. Wystarczyło powiązać elementy scenografii z wydarzeniami na scenie. Puste ramy prowokują pytanie: czym je wypełnić? Zagubiona tożsamość kobiety wpatruje się w ciemne dno, które ją hipnotyzuje. Nie wie kim jest. „Lady Łazarz” zaklina puste ramy bluźnierczą modlitwą: „Herr Gott / Herr Lucyfer / Strzeżcie się / Strzeżcie / Z popiołu / Wstanę płomiennowłosa / By połknąć mężczyzn jak powietrze”. Nie wie, kto jest jej Ojcem – Bóg czy Lucyfer.

 

Patrzymy więc na wyrazistą sceniczną wiwisekcję kobiecego ciała i niewieściej duszy. I cały porządek naszego definiowania „płci pięknej” wywraca do góry nogami totalne, demoniczne aktorstwo Anny Warchał, które jest kongenialnie współbrzmiące z mistyczno-diaboliczną poezją Sylvia Plath. Oto kobieta – najcudowniejsza na Ziemi Boża istota, stworzona na podobieństwo miłującego Boga, uosobienie delikatności, miłosiernej mądrości, ta którą Bóg wybrał na Arkę dla Siebie, Ta, która „miażdży głowę węża”, owo źródło świętości i naczynie życia – staje się w tym spektaklu genialnym instrumentem „Władcy tego Świata”. To, co miało być scenicznym „traktatem” o utraconej rajskiej tożsamości, wyewoluowało do poruszającego studium demonicznego opętania.

 

W tym kontekście Plath to wprost idealny wybór na studium diabolicznego opętania, które wciąga i kusi, hipnotyzuje otchłanią nicości. Plath stanowiła dla mnie tajemnicę od wydanego w grudniu 1973 roku numeru „Literatura na świecie”, który został jej poświęcony. Zostałem uwiedziony i zaczarowany jej poezją. Do czasu zreflektowania się i postawienia sobie pytania: Skąd w tej ciepłej, pięknej, delikatnej, spełnionej rodzicielsko kobiecie, tyle ciemnej, gorzkiej, depresyjnej liryki? Z jakiego miejsca w kobiecym sercu wypływa ta nienawiść, bunt, i szatańska metaforyka wierszy? Dlaczego jej „Listy do domu” są zupełnie inne, pozbawione tej upiornej aury? Może te „najpiękniejsze liryki” pisała pod czyjeś dyktando? Może był to jakiś opiekuńczy daimonion ze skrzydłami nietoperza? Czy zdawała sobie sprawę ze swego poetyckiego „opętania”? Czy znała cenę jaką zapłaci za „natchnione” wiersze? Pierwszy z brzegu cytat: „Przeraża mnie ta ciemna istota / Uśpiona we mnie”. Albo:„Czy słyszysz we mnie morze / Jego skargę? / Czy też głos nicości, / będącej twym opętaniem”. Oczywiście, depresja też bywa twórcza, twórcza do bólu, destruktywna aż do zakochania się w śmierci. Liryka – muzyka, taka słodka i niewinna może mieć szatańskie znamiona. Prawdziwie mefistofeliczny geniusz jest niezwykle trudny do rozpoznania.

 

W pierwszej scenie ikoniczna Sylwia, a może jednak Janis zjawia się na proscenium od strony widowni, która gra bezwiednie uliczny tłum. Przychodzi w męskim, przemoczonym, o parę numerów za dużym prochowcu. Włosy – symbol kobiecej seksualności, mokre od deszczu, mogą symbolizować głowę Meduzy. To wymowna, wyrazista scena, w której wszystko nawiązuje do płynnej, labilnej tożsamości. Narzucony na plecy męski płaszcz, niczym lucyferyczny szkaplerz, deformuje jej kobiecą sylwetkę, ukrywa płeć i tożsamość, narzucając jej bezwiednie męską rolę. Świetnie zagrana scena dekonspirująca ideowy feminizm. Dopracowana perfekcyjnie. I to osuszanie ręcznikiem kobiecej głowy, ciekawie i dwuznaczne.

 

W tym krótkim epizodzie pojawia się gitarzysta, Tomasz Lewandowski. Upodobniony do Jamesa Martina Gurley’a, gitarzysty z zespołu Big Brother and the Holding Company. Długie włosy opadające na ramiona, wąsy, bródka i kapelusz. Świetne ucharakteryzowany, można powiedzieć z dbałością o szczegół. „Aktor” mimo woli, milczący świadek dramatu kobiety, liderki zespołu opętanej psychodeliczną muzyką, uzależnieniem od alkoholu i narkotyków. Sądzę, że miał być taki przekonująco – nieprzekonujący w swoim mimicznym aktorstwie. Przy tym duże brawa za kompozycje, gitarowe riffy i acid rockowy akompaniament.

 

 

Myślę, że Tomasz Żak wiedział, co robi, kontrastując w przekorny sposób te dwie postacie. Mężczyznę – statystę, bez właściwości, z kobietą która zawarła „pakt z szatanem”. Wyzwoloną seksualnie, negującą macierzyństwo. Adekwatna gra ciałem Anny Warchał, gdzie dominuje seksualność nad kobiecością. W powietrzu, ruchach, gestach, głosie wyczuwalny jest bardziej testosteron niż estrogeny. Rockandrollowy idol spełnia się w głośnym muzycznym „czadzie”, ale jego dopełnieniem nie jest kobieca dusza lecz elektryczna gitara. Wyalienowany z męskości, zajęty muzycznym oprzyrządowaniem i ustawianiem mikrofonu charyzmatycznej wykonawczyni psychodelicznego rocka..

 

Spektakl… Przygasa światło… Z ciemności na scenę wkracza odmieniona Anna Warchał. W obcisłych spodniach z cekinami połyskującymi metalicznie, kolorowa bluzeczka, hipisowska kamizelka obszyta frędzelkami, opaska indiańska, czerwone szpilki. Ubiór wyzwolonej kobiety, obwieszonej koralikami, naszyjnikami, bransoletkami, klipsami i wisiorkami. Warto docenić teatralną grę kostiumem: luz, nieskrępowanie, wyzwolenie, a zarazem sprzeczność w symbolice: paski, rzemyki, łańcuchy. Hipisowska „filozofia” odwzorowana w modzie na lejące, zwiewne tkaniny, sztuczna lekkość i wolność. I całkowity brak świadomości tego, że nie jest się podmiotem, a jedynie projekcją mediów, popkultury, subkultury, antysztuki. Odczuwałem – szczególnie w tym tarnowskim pokazie – tę atmosferę odurzenia iluzją wolności, która nie pozwala dostrzec tego wiru, który wciąga na dno piekła.

 

Również Janis Joplin jest ciekawym przypadkiem opętania. Jakby wyciągnięta z „muzycznego piekła” Hieronima Boscha. Jej zachowanie na scenie, hipnotyczny wpływ na widownię: narkotyczny, chrypliwe, skrzypliwy, ekspresyjny głos o szerokiej skali i możliwościach, jest przykładem jakiegoś „piekielnego” daru. Współcześnie ta infernalna muzyka sączy się z każdego kąta popkultury. Fabrykuje się ją na masową skalę. Dlatego ten spektakl w swej głębszej warstwie przeraża odgłosem tłuczonego szkła, które – dla mnie – oznacza Boże zwierciadło, Księgę, w której człowiek odnajduje swoją tożsamość. Cały ten „rozrywkowy” „Forever 27 Club” to nie przypadek. Trudno zaprzeczyć; zyskali sławę, pieniądze, upojne noce, niebiańskie wizje, hołdy i uwielbienie mas. Casus Doktora Faustusa, który zawiera pakt z diabłem, by stworzyć nieśmiertelne dzieło. Wszyscy ci „święci” popkultury, jako ukochani demonów umarli młodo. Ale to już inny temat…

 

Wróćmy do aktorskiego popisu Anny Warchał. Co się takiego wydarzyło? Prawdą jest, że na premierze jej gra była bardziej stonowana, inny był układ scenografii, gorsza również akustyka, inna gra świateł, to czyniło z bohaterki spektaklu przebraną w hipisowskie fatałaszki biblijną Ewę, oplątaną feministycznymi „frędzlami”, niezrównoważoną pacjentkę szpitali psychiatrycznych. Podwójna rola: amerykańskiej poetki Sylvii i legendarnej piosenkarki Janis, nakładające się na siebie, tworzyły postać kobiety z osobowością z pogranicza – typ borderline z zaburzonym wizerunkiem własnej osoby, ze skłonnościami do samookaleczeń, z inklinacjami samobójczymi. Wydawało mi się więc, że dla Tomasza Żaka istotniejszy jest problem zagubionej kobiecej tożsamości niż psychiatryczny „lot nad kukułczym gniazdem”. Depresja, schizofrenia, czy choroba dwubiegunowa jawiła się w spektaklu jako problem wtórny. Słowa: „Nie chcę rad. Zabiję się. Nie można mi pomóc”, miały zaintrygować widza powodem tej autoagresji i nienawiści do mężczyzn, nie zaś epatować chorobą psychiczną. Znamienne stwierdzenie: „Psychiatra jest bogiem naszych czasów”, prosiło się o ripostę – jaki bóg takie czasy. Nie można uciec z oddziału psychiatrycznego, gdy bogiem jest ordynator – psychiatra, a cały świat szpitalem psychiatrycznym. Wylogować się z tej gry można tylko w jeden, wiadomy sposób, a z racji katolickiej wiary – metodą najgorszą z możliwych.

 

Nienawiść do ojca i matki kapitalnie zastała przedstawiona grą aktorską i rekwizytami. Scena rozgrywa się przy statywie od mikrofonu. Niby nic, ale w teatrze wszystko jest znakiem. Nawet niezauważalny stojak może okazać się atrybutem męskości. Aktorka zawieszona na nim torebkę, lusterko. Wszystko tak naturalnie, że umykają nam oczywiste skojarzenia. Fotografia matki i rytualne zniszczenie jej ikonicznego znaczenia. To nie jakiś tam kompleks Elektry, a coś poważniejszego. Ileż jest dwuznaczności w słowach: „jaka to  byłaby przyjemność, zabić ją, chwycić za tą długą żylastą szyję i udusić…” Bunt przeciwko rodzicom obrazuje bunt przeciwko Bogu. Bóg nie posiada jakiejś określonej płci. Jest Trójcą. Lustrem dla Człowieka stworzonego na Jego podobieństwo.

 

Zostańmy jeszcze przy tym „statywie”, gdzie rozgrywa się epizod ze „Szklanego kosza”. Scena szminkowania ust jest teatralnie wysublimowana. Wszytko to, co może ten akt symbolizować, jest taktowne, delikatne, bez ostentacji i obsceniczności. Tym mocniej działa na wyobraźnię i implikuje więcej znaczeń: usta – wargi sromowe, krew – defloracja. Cenię u Tomasza Żaka, jako reżysera, subtelność i delikatność z jaką ukazuje treści, które u innych reżyserów domagałyby się dosłowności rekwizytu w postaci sztucznego dildo, fallusa itp.

 

To co było najpierw Ewą, kobietą z zaburzoną przez medialny magiel i popkulturę osobowością, przeistoczyło się w femme fatale. Jak ten jej ślubny strój modliszki: biało-szara suknia i czarne długie po łokieć rękawiczki bez palców (mitenki), na głowie żałobny toczek z czarną woalką. Brawo! Idziemy do ślubu czy na pogrzeb? Eros i Tanatos w miłosnym uścisku i w jednej osobie. Kostiumowe odwzorowanie popędu życia i śmierci. Zagrane naturalnie i z namaszczeniem godnym tego „sakramentu”. Niby to samo, co mogłem zobaczyć na premierze, a jednak inaczej. Pani Kostucha „Oto maja ręka”, zwisa jak kosa. Striptiz aż do nagich kości naszej Lady Łazarz. Poruszająca teatralna interpretacja tego wiersza o nieudanej próbie samobójczej. Ewangelia na opak.

 

Po zakończeniu spektaklu wróciłem jeszcze raz myślą do Ogrodu Eden. Wstrząśnięty grą i symboliką obrazów: sugestywnie ukazaną aborcją, rozprawieniem się z problemem macierzyństwa przy użyciu „profesjonalnej” zmiotki, szufelki i kubła na śmieci. Mając jeszcze w uszach kołysanką przywołującą echo filmu „Dziecko Rosemary” z pamiętnego 1968 roku, nie odnalazłem już mojej Ewy. Tej, która chciałaby odnaleźć w tremo stającym na scenie swoje prawdziwe odbicie. To już nie był rozpaczliwy song o utracie kobiecej tożsamości, która po kobiecemu pragnie akceptacji od kogoś, kogo ideologia każe nienawidzić. Ubrana w obcisły czarny damski kombinezon kobieta, siedząca w pozycji kwiatu lotosu, medytująca nicość, wpatrzona w czarną pustkę już wybrała. I ja to wiem. Zapragnęła być Lilith, „towarzyszką” – według jednej z legend – samego Lucyfera.

 

Jan Maniak

zdjęcia: Aleksandra Żak, Stanisław Kusiak i Rafał Górski.

 

TEATR NIE TERAZ – Intensywność szkła poza percepcją. Monodram z muzykiem w tle

Scenariusz, scenografia i reżyseria – TOMASZ A. ŻAK

Na scenie – ANNA WARCHAŁ

Kompozycje muzyczne oraz gitara elektryczna – TOMASZ LEWANDOWSKI

Technika – RYSZARD ZAPRZAŁKA

Premiera: Zakliczyńskie Centrum Kultury – 18 marca 2023 roku

Zobacz również:

PO SĄSIEDZKU: FMF YOUNG TALENT AWARD 2024

czyli KONKURS DA MŁODYCH KOMPOZYTORÓW ROZSTRZYGNIĘTY.   Krakowski Festiwal Muzyki Filmowej należy do najważniejszych festiwali muzyki filmowej na świecie – donosi nasza krakowska korespondentka Katarzyna cetera. Gościli na nim najwybitniejsi kompozytorzy naszych czasów, w tym

Czytaj więcej....

PO SĄSIEDZKU: KRAKOWSKA MAJÓWKA FILMOWA

czyli MASTERCARD OFF CAMERA   17. Międzynarodowy Festiwal Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA 2024 właśnie wystartował – donosi nasza krakowska korespondentka Katarzyna Cetera. Za nami wieczorna Gala Otwarcia Festiwalu w Kinie Kijów i europejska premiera

Czytaj więcej....
Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Najnowsze spektakle:

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma “Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl