Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr Nie Teraz w “ŚWIETLICY”
Zapraszamy na pierwsze spotkanie
16 maja 2024 o godzinie 18:00
w OPA w Rudzie Kameralnej
adres: Ruda Kameralna 150

Zacni Przyjaciele, Koleżanki, Koledzy i Znajomi
Dziś, 4 kwietnia 2024 r.
zgodnie z zapowiedzią i równolegle z premierą
w Teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie,
trafił do sieci pierwszy odcinek
7 odcinkowego miniserialu „OPOWIEŚCI TEATRALNE”.

Serdecznie zapraszam, wystarczy kliknąć poniżej. Krzysztof Borowiec.
PS. W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy “polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- “ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, “Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

“…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

„Chrystus zmartwychwstał! Prawdziwie zmartwychwstał!”

– od takiego okrzyku Kościół rozpoczyna świętowanie Niedzieli Wielkanocnej.
A jak obchodzono Wielkanoc w dawnym Tarnowie?

 

Święta wielkiej Nocy kojarzą się dzisiaj z kolorowymi i niestety, nie mającymi nic wspólnego z dawnymi obyczajami, pisankami, czyli malowanymi jajami, ostatnio rozstawianymi i rozwieszanymi po wszystkich głównym placach Tarnowa. To, oczywiście, kulinaria zakupione w hipermarketach, wykonane wedle przepisów kuchni francuskich, chińskich i innych, byle nie naszych, polskich i tradycyjnych.

 

A jak wyglądały święta w Tarnowie w XVI – XVIII wieku? Zaczynały się już na koniec ostatniego dnia przedpościa, gdy kończyły się wszelkie zabawy i biesiady, a zaczynał się wielki post, który był rygorystycznie przestrzegany, bowiem jego złamanie powodowało niechybne dostanie się winowajcy w ręce szatana.

 

O skutkach niedotrzymywania owego postu opowiadano straszną przygodę pewnego mieszczanina, który zapragnął zabawy w dni umartwiania. „Ponieważ wszystkie karczmy w mieście były już zamknięte, poszedł szukać jakiejś otwartej karczmy i niespodziewanie napotkał nieznaną mu karczmę, gdzie przygrywała ochoczo kapela, a urodziwe dziewoje wabiły do tańca. Młodzian uraczył się dobrym miodem i poszedł w tany. Nagle poczuł, że od dziewczyny, którą trzymał w ramionach, bije zapach siarki i smoły. Zrozumiał jakie grozi mu niebezpieczeństwo i począł śpiewać pokutne pieśni. I oto w mgnieniu oka zapadła się gospoda, w której się bawił. Zniknęły też otaczające go postacie.

 

Jedynie karczmarz, który przed zniknięciem zamienił się w diabła, zawołał jeszcze do niego, że miał szczęście, gdyż gdyby doczekał piania koguta, dostałby się we władanie piekielnych mocy” – pisał tarnowski historyk Stanisław Wróbel.

 

Środa Popielcowa obfitowała w różne obyczaje, ale jeden z nich był najważniejszy: Młodzi kawalerowie napełniali w tym dniu gliniane naczynia popiołem i z hukiem rozbijali pod nogami panien, albo zawieszali im na plecach kurze nogi, ogony ryb świńskie uszy itp. W dniach postu nikomu nie przyszło do głowy by jadać mięso, a nawet stroniono od masła i sera. Potrawy były okraszane olejem. Drugą, po wspomnianej wyżej zabawą, było rytualne topienie Marzanny, które odbywało się w trzecią niedzielę postu, chociaż był to obyczaj pogański i miał symbolizować zakończenie zimy. W kościołach odbywało się wtedy święcenie palm, najczęściej w postaci gałązek wierzbiny, które były po ceremonii zabierane do domu i wtykane za obrazy, jako niewątpliwa ochrona przed wszelkimi nieszczęściami, a szczególnie przed pożarami, chorobami i gromami. Wiara w wielką moc święconych palm była tak wielka, że zjadano bazie w przypadkach ostrej choroby gardła, bólu głowy i innych nagłych przypadłości.

 

W wielki czwartek, piątek i sobotę milkły dzwony kościelne, a w ich miejsce na ulicach pojawiali się młodzi chłopcy z kołatkami / tarapatami/, bębnami przypominali, że obowiązuje post. Nawiązywali do przepisów kościelnych i ostrzegali, że kto nie będzie w tym czasie pościł temu “kołatkami wybiją zęby”. Uderzali kijami w płoty i furtki nie wyłączając ogrodzenia kościelnego w celu wypędzenia diabła mogącego ukrywać się w opłotkach. Poszczono pamiętając, że “Chrystus za grzechy nasze był od Judasza wtenczas zaprzedany”. Na Górnym Śląsku chłopcy przebierali się dodatkowo za Judasza i diabła a pozostali w odwrócone do góry włosem kożuszki i chodzili od domu do domu chwaląc się, że schwytali Judasza zdrajcę, za co otrzymywali drobne datki. Gospodarze wykorzystywali również tego dnia wodę poświęconą poprzedniego roku do święcenia swoich pól, aby dobrze rodziły. Dokonywano również sądu nad Judaszem. Kukłę zrobioną ze słomy ubraną w byle jakie łachmany z przymocowaną do ręki kaletą z potłuczonym szkłem co miało symbolizować trzydzieści srebrników chłostano na cmentarzu, przed kościołem kijami, pałaszami. Następnie włóczono Judasza od gospody do kościoła wśród wrzawy i śmiechu licznie zebranych włościan i mieszczan. Ostatecznie topiono go lub palono.

 

W Wielką sobotę odbywała się ogólna zabawa zwana pogrzebem żuru, co miało symbolizować koniec uciążliwego postu, a w niedzielę, czyli Wielkanoc, wszyscy domownicy zasiadali do malowania, poświęconych w sobotę, pisanek.

 

„Podobnie jak na Boże Narodzenie chłopcy szli z kolędą, tak na Wielkanoc chodzili z kurkiem zrobionym z drewna, lub gaikiem, czyli wierzchołkiem sosny, lub świerka. W drugi dzień świąt odbywał się dyngus, czyli powszechne oblewanie się wodą i nie raz było to takie oblewanie, że i dobra ulewa tak nie zmoczyła.”.

 

Nazwa Kalwaria po polsku znaczy tyle, co trupia głowa. Białe kamienie wystające z pożółkłej trawy wyglądały jak trupie czaszki. Góra ta była miejscem straceń, dlatego też pełno tam było porozrzucanych czaszek. Obok góry kalwarii znajdował się miejski cmentarz, do którego przylegał prywatny ogród Józefa z Arymatei. Tam Józef zbudował dla siebie grobowiec, który później oddał by złożyć w nim ciało Jezusa. Na pamiątkę przebytej przez Jezusa drogi z pałacu Piłata na górę Kalwarię w Kościele katolickim odprawia się nabożeństwo wielkopostne o charakterze adoracyjnym, polegające na symbolicznym odtworzeniu drogi Jezusa Chrystusa prowadzonego na śmierć i złożenie do grobu.

 

Tradycja ta powstała w Jerozolimie. W średniowieczu rozpowszechnili ją franciszkanie, którzy oprowadzając pątników zatrzymywali się przy stacjach przedstawiających historię śmierci Jezusa. Liczbę czternastu stacji ustalono w XVII wieku. W kościołach katolickich droga krzyżowa przedstawiana jest w obrazach lub rzeźbach rozmieszczonych na ścianach bocznych świątyni. Stacje drogi krzyżowej to nie tylko odtworzenie wydarzeń z ostatnich dni Chrystusa. Mają one swą bogatą symbolikę. Dla katolików są podstawą rozważań medytacyjnych dotyczących tego, czym jest prawda i miłość bliźniego.

 

W ubieraniu Grobów Wielkanocnych już w XVII w. zaczęły pojawiać się elementy narodowe. W jednym z kościołów warszawskich ułożono grób z szyszaków, tarcz, szabel i innych militariów. W 1942 roku w Kościele Świętej Anny w Warszawie grób zrobiony był z ze zwęglonych belek, kolczastego drutu a zwieńczał go surowy czarny krzyż. Leżący w nim Chrystus był chudy jakby wykradziony z obozu koncentracyjnego.

 

W 1918 r. proboszcz z Żurowej zapisał w kronice parafialnej, że w parafii przyjął się zwyczaj całodobowej adoracji w kościele aż do rezurekcji. Ten zwyczaj praktykowany jest do dzisiaj i to nie tylko tam. Przy grobach straż sprawują specjalne warty. Zaciągają je strażacy, harcerze, żołnierze, kilińszczacy, turki czy jak w Rzepienniku Marciszewskim kosynierzy. Różnią się od siebie straże grobowe w poszczególnych regionach Polski.

 

Tego dnia bezwzględnie należało zachować ścisły post do tego stopnia, że nawet karmiące matki miały odstawić od piersi niemowlęta, aby dzieci w przyszłości dobrze się rozwijały. Kto jadł w Wielki Piątek mięso w najbliższą noc miał umrzeć. Wierzono, że w nocy do takiego człowieka przyjdzie zły duch szpechotka i świdrem wyjmując mięso z żołądka uśmierci grzesznika. Pewne znaki przyjmowano jako wróżbę i przypisywano im znaczenie magiczne. Poranna rosa na szybach i drzewach w Wielki Piątek wróżyły w nadchodzącym roku urodzaj, padający deszcz lub grzmoty – obfitość paszy dla bydła. Wycie tego dnia psów wróżyło bogate roje pszczele. Mróz w nocy to dobre sianokosy, w dzień – dobre zbiory fasoli.

 

Jeszcze w latach trzydziestych ubiegłego stulecia znany był w okolicach Rzepiennika Strzyżewskiego zwyczaj “sprzedawania żuru” w Wielki Piątek. Polegało to na tym, że gospodynie i dzieci zawieszały na gałęzi nad rzeką worek z dwoma garnkami wypełnionymi żurem, przewiązany pośrodku sznurem. W południe żur był “wieszany”. Pociągano za sznurek i zawartość garnków wylewała się do wody. Żur wieszano za karę, że przez okres postu “nie wyłaził z garczka”.

 

Wierzono również, że woda ze strumyków ma w Wielki Piątek uzdrawiającą moc. Obmywano się lub kąpano w strumykach przed wschodem słońca. Jeżeli wodę przyniesiono do gospodarstwa i tam się w niej obmywano należało ją wylać przed północą. Wierzono, że po obmyciu i wylaniu wody wszystkie choroby z człowieka zejdą. Idąc obmywać się do potoka należało zmówić pięć paciorków do pięciu ran Pana Jezusa. Był to również środek zaradczy przeciw wysypkom, wrzodom i krostom. Jeżeli ktoś miał słaby wzrok powinien w Wielki Piątek przemyć oczy w wodzie z potoków, które się przecinały. Podobno pomagało. Te zwyczaje zaniknęły jeszcze przed II Wojną Światową.

 

W kwietniu na świętego Wojciecha i Jerzego odbywał się kolejny pogański obyczaj, który polegał na przeganianiu bydła przez rzekomo magiczne przedmioty, podkowy, złamaną kosę i kreślono zwierzętom na czole znak krzyża, co miało uchronić owo bydło od chorób i nieszczęść, a następnie następował pierwszy w roku wygon na paszę.

 

Dwa dni później, na świętego Marka, sprawdzano, czy święty na pewno wrzucił do wody ogarek i czy można się już kąpać. A co jedzono po domach chłopskich, mieszczańskich i szlacheckich w święta? Kuchnia, nazwijmy ją umownie galicyjską, nie była zbyt wykwintna i nie posiadała swojej tradycji. O jakości podawanych potraw w Galicji pisał w swoich wspomnieniach Honoriusz de Balzak, wielki pisarz francuski, który przejeżdżał tędy przez Tarnów, udając się do ukochanej Eweliny. Otóż z wielką troską odradzał spożywanie czegokolwiek w karczmach i zalecał swoim ziomkom zabieranie na drogę przez Galicję własnego jedzenia, bowiem, jego zdaniem, na stół w przydrożnych karczmach podają śmierdzące mięso, a potrawy są tak nieświeże, że jedzenie ich może zagrażać zdrowiu, a nawet życiu podróżnego.

 

Tak więc pozostały napitki, które królowały na wszelakich spotkaniach, a zwłaszcza świątecznych kolacjach. „Pito więc w samym Tarnowie i okolicznych wioskach i miasteczkach. Mieszkańcy Tarnowa pili w domach, w czasie chrztu dziecka, i wesela, pili dla rozgrzania się i dla ugoszczenia sąsiada, pili wreszcie i dlatego, że wielu z nich już było uzależnionych od alkoholu. Pijaństwo zarówno mieszczan, przedmieszczan jak i chłopów nasiliło się od końca XVI wieku, kiedy to Żydzi nie tylko przejmowali karczmy wiejskie, ale w samym Tarnowie prawie każdy Żyd prowadził pokątny szynk, który ze względu na taniość alkoholu i możność zakupienia go nawet w niedzielę, zawsze znajdowali klientów.”.

 

Pijaństwo królowało niemal wszędzie i poza protestami kościoła, znajdywało ogólne przyzwolenie. Dochodziło do częstych awantur i burd, a bijatyki były chlebem codziennym. Pijani mieszczanie walczyli pomiędzy sobą szablami, a najbardziej zacięte bójki staczali z własnymi parobkami i czeladnymi. Piły, na równi z mężczyznami, także kobiety, które nic nie robiły sobie z przykazań o wstrzemięźliwości i stawały chwiejąc się na boki nawet przed sądami, nie mówiąc o mszach niedzielnych.

 

W domach tarnowskich mieszczan, tych bardziej poczciwych i stroniących od zakrapianych zabaw, zasiadano do stołu wspólnie z czeladzią, a po posiłku toczono aż do wieczora umoralniające i patriotyczne rozmowy. Tutaj również królowały biesiadne obyczaje i przesądy. Uważano, by do stołu nie zasiadano w równej liczbie !3, bo to wróżyło wielkie nieszczęścia i rychłą śmierć jednego z uczestników. Nieszczęście zapowiadała również rozsypana sól i skrzyżowane sztućce.

 

Wszystkie święta roku obrzędowego były odprawiane bardziej na pokaz, niż dla rodziny. Każdy mieszczanin pokazywał swój dostatek sąsiadom, by wykazać się gospodarnością, bogactwem stroju i wystawnością posiłków. Wśród bogatych mieszczan na stołach królowało piwo, zaprawiana do smaku wódka i popularne w owych czasach Węgrzyny.

 

Powoli Życie towarzyskie przenosiło się do szynków, gdzie już w XVIII wieku zagościły gry hazardowe, które chociaż były potępiane, dawały uczestnikom wiele radości i smutku. Do zabawy przygrywały żydowskie kapele, a sprowadzone z Niemiec karty królowały na stołach.

Większość opisywanych tu zwyczajów zaniknęła jeszcze przed II Wojną Światową.

 

Z obrzędów Wielkiego Tygodnia pozostały jeno groby, straże, post i wspomnienia o dawnych obrzędach często naiwnych, ale świadczących o kulturze tamtych lat.

 

(za Jerzy Reuter, Tadeusz Mędzelowski oraz Stanisław Wróbel – “Opowieści o dawnym Tarnowie”)

Ryszard Zaprzałka

Zobacz również:

Walka między dobrem a złem

Dziś, w poniedziałek 13 maja, przypada 107. rocznica objawień Matki Bożej w Fatimie. Maryja w Fatimie przypomniała, że zdobycie nieba jest celem naszego życia – powiedział PAP kustosz Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach ks.

Czytaj więcej....

Nabożeństwa majowe

Maj – dla wielu najpiękniejszy miesiąc roku – to w Kościele okres szczególnej czci Matki Bożej. Szczególnie w Polsce gromadzimy się wieczorami w kościołach, przy grotach, kapliczkach i figurach przydrożnych. Pierwsze nabożeństwa majowe zaczęto odprawiać

Czytaj więcej....

„Patris corde”

“Ojcowskim sercem” to stare zawołanie nowego biskupa sosnowieckiego Artura Ważnego, dotychczasowego biskupa pomocniczego diecezji tarnowskiej. Decyzję Papieża Franciszka ogłosiła dziś w południe (23 kwietnia 2024 r.) Nuncjatura Apostolska w Polsce. Nominację tę ogłoszono także w

Czytaj więcej....
Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Najnowsze spektakle:

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma “Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl